Interludium Pierwsze: Nimnarejska Siostra Ratchet

Chłop i najmita. Dwóch osiłków, których połączył tajemniczy almanach. Oraz fakt, że są ścigani.
Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
Allyn najpierw uroczo spąsowiał, patrząc na Yvette. Gdy jednak ta skierowała ku niemu swoje spojrzenie i pretensje, sytuacja stała się niemal komiczna, gdy mocno zbudowany mężczyzna zaczął się kulić i przesuwać tak, by schować się przed jej spojrzeniem za cielskiem Varasa.
- No... więc... wiesz, że ja też... w nocy byłem zajęty... w straży... archiwum... i dokumenty... i informacje o nich i o susłach - zaczął się jąkać, potem nagle umilkł i zbladł. - Nie ma żadnych susłów! Nie ma i nie było! Va-Varasdir[sic] mi to bardzo przekonywująco wytłumaczył!
Ewidentnie "nieobyczajne czyny z susłem (lub susłami)" nie były tematem, który chciał poruszać przy Yvette.
Veni, rescripsi, discessi

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Varas zamrugał tylko, widząc ten wybuch i cały harmider. Głównie chyba przez wgląd na Rodiego, przełknął cisnącą się na język ripostę. Z półuśmiechem zaciśniętych ust wysunął się spod palca Yvette, zostawiając pełną przestrzeń między nią, a Allynem.
Z nadzieją, że zajmą się sobą, ruszył w stronę Rodiego.
Coś tu się zadziało dziwnego. Czy to przez Allyna? Ewidentnie mają skomplikowaną relację, skoro tak nerwowo na siebie działają.

- Jemu pomatkuj, wielebna. - Szpila wymsknęła się kompletnie niespodziewanie.

Cholera.
Usiadł na łóżku obok Rodiego i uśmiechnął się do niego durnowato.

Chociaż w sumie... to całkiem dobra mu wyszła ta szpila. Jednak byłoby szkoda, gdyby się zmarnowała.

Dahlien
Posty: 1080
Rejestracja: 2022-02-26
Karta postaci:
Yvette
No nie mogła w to uwierzyć! W archiwum siedział!
- Ach tak, ciężka papierkowa robota? Oczywiście! A gdyby się okazało, że zamiast tych niewinnych mężczyzn faktycznie pojawiłyby się tutaj żądne mordu szuje, to co wtedy? Też byś mówił, że jakieś informacje o susłach zbierałeś? Jakbyśmy sobie wtedy my, biedne delikatne kobiety, poradziły z takim zagrożeniem? I co do jasnej ch... no... o co tymi susłami chodzi Allyn?!
W tym momencie obaj mężczyźni, którzy aktualnie korzystali ze świątynnego azylu mogli zdać sobie sprawę, że ona im chyba wierzy. A przynajmniej głośno i wyraźnie wzięła ich stronę przed strażnikiem.
Wtem jednak przeniosła swoje spojrzenie z powrotem na najemnika. Wpierw zdziwiona, że ktoś jej w końcu odpyskował, a następnie jej oczy błysnęły, jakby tłumiła w sobie rozbawienie.
- Jak widać nie mogę, skoro to wciąż Wami się zajmuję. - Podeszła do małego tobołka stojącego nieopodal, po czym wyciągnęła z niego naręcze ubrań i podała je Varasowi. - To czyste ciuchy w największych rozmiarach, jakie znalazłam. Nie wiedziałam, które będą dobre, więc musisz poprzymierzać. Idź się przebrać.
Machnęła ręką wskazując na stojący nieopodal parawan. Głąb kapuściany. Polazł się umyć, a wbił się potem z powrotem w strój śmierdzący potem, krwią i wymiocinami. No naprawdę szczyt intelektu. Jednak mimo jej dość ostrego charakterku nawet najemnik musiał przyznać, że robiła wszystko, żeby im pomóc.

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
- A-ale to pani Calisha kazała mi znaleźć informacje na temat tej pary! - Allyn bronił się, czerwieniejąc jeszcze bardziej. - Ja... ja wiedziałem, że świątynia zawsze jest chroniona, a skoro ty ich szukałaś, to musiałem się dowiedzieć, czy rzeczywiście nie stanowią dla ciebie zagrożenia!
Zakończył z satysfakcją, jakby ten argument miał ją przekonać, ale naraz zbladł, uświadamiając sobie, że powiedział zdecydowanie za wiele i to przy Varasie i Rodim. Perspektywa lewatywy przybliżyła się niebezpiecznie...
Veni, rescripsi, discessi

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Varas przyjął naręcze ubrań, nie kryjąc zdziwienia.
- Czym żeśmy sobie zasłużyli na tyle dobroci - na wpół zapytał, na wpół rzucił w przestrzeń. Nie był przyzwyczajony do otrzymywania. Raczej zawsze musiał z gardła wydzierać.
Już miał zniknąć za parawanem, kiedy usłyszał tłumaczenie Allyna. Jak to... Yvette ich szukała?
Zatrzymał się w połowie drogi. Spojrzał na strażnika wymownie, jakby upewniając się, że ten jest poczytalny i wie, co mówi... a potem jego wzrok powoli przewędrował przez salę, by ciężko spocząć na kapłance.

Jedna z jego brwi powoli uniosła się w geście niemego znaku zapytania.

Dahlien
Posty: 1080
Rejestracja: 2022-02-26
Karta postaci:
Yvette
Na pytanie najemnika spojrzała na niego szczerze zdziwiona. Wyglądała, jakby naprawdę nie rozumiała dlaczego ją o to zapytał.
- A czy musicie czymś zasłużyć, żebym Wam pomagała?
Przekrzywiła lekko głowę, jakby intensywnie chciała zrozumieć o co mu chodzi.
- Nie zostawiłabym Was samych sobie, skoro przyszliście prosząc o pomoc. Na przeprowadzeniu operacji przecież nie mogę skończyć. To, że żyjemy w takim pop... No... To, że po Upadku ludzie dbają tylko o siebie i mają mniej skrupułów, żeby krzywdzić innych nie znaczy, że wszyscy zapomnieli czym jest bezinteresowność. Gdybym kiedyś sama jej nie doświadczyła dzisiaj dawno byłabym już martwa. Może to dlatego chcę Wam teraz tak pomóc...? Nie wiem. Ale dla mnie wydaje się to oczywiste i normalne.
Potem usłyszała co powiedział Allyn.
O ile Yvette miała ciężki charakter w porównaniu z innymi kapłankami, to jednak jej wzrok raczej od nich nie odbiegał. Teraz jednak, kiedy Rodi i Varas skupili się na niej, to przy użyciu odrobiny wyobraźni łatwo mogliby stwierdzić, że nie chcieliby jej spotkać w ciemnym zaułku. No, chociaż Varas raczej nie z takimi sobie radził. Gdyby jednak się przebrała, związała ciasno włosy i jeszcze zarzuciła kaptur na głowę... Jej wzrok dosłownie zabijał, zaś jej ciało było niemal gotowe do ataku. Było to widoczne dla ludzi, którzy sami mierzyli się w różnych potyczkach.
- Allyn... Chyba czas na Twoją terapię, bo w sumie ostatnio coś dawno jej nie zażywałeś. Mówiłeś, że się gorzej czujesz, prawda? Żołądek doskwierał? Połóż się na wolnym łóżku.
Miała chęć mordu w oczach. I uparcie nie spoglądała teraz na swoich pacjentów.

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
O ile to było możliwe, Allyn zdawał się jeszcze bardziej kurczyć w sobie, a jego wzrok błądził wszędzie tylko nie w pobliżu twarzy Yvette.
- Ja... ja... - wydukał, po czym nagle jego twarz się rozjaśniła, niczym rozbitka, który ujrzał ratunek, tonącego, któremu rzucono linę. - Biała Opiekunka Calisha chciała porozmawiać z tobą, pani Yvette - powiedział szybko, po czym spojrzał na Rodiego i Varasa - jak również z naszymi dwoma gośćmi. Bylibyście gotowi?
Veni, rescripsi, discessi

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Varas obserwował to wszystko z rosnącą podejrzliwością w oczach. Biała Opiekunka? Spotkać się? Z nim? Z Rodim? Cholera, więc sprawa jest grubsza niż się tego spodziewał.

- Co gotowi, my? Że teraz? Zwariowałeś? - Nawet jego samego zaskoczyła szybkość, z jaką przeszedł do tak nieformalnej relacji z, bądź co bądź, strażnikiem świątynnym. - Zobacz na niego, toć on ledwie kontaktuje - wskazał Rodiego podbródkiem. - Z łóżka nie wstanie nawet.

Zrozumiał jednak, że to spotkanie może być szansą na uzyskanie wyjaśnień. Poza tym Białej Opiekunce się raczej nie odmawia..?

- Dajcie mu spać, nie męczcie go tym. Sam pójdę, tylko włożę te ciuchy - zadecydował i zniknął za parawanem.

Dahlien
Posty: 1080
Rejestracja: 2022-02-26
Karta postaci:
Yvette
Jeszcze przez chwilę zabijała wzrokiem Allyna, po czym poddała się. Z ciężkim westchnięciem pokręciła głową, a napięcie z jej ciała ustąpiło. Strażnik już wiedział, że uniknął (przynajmniej na razie) kary z jej ręki.
- Niech Illana ześle na mnie w swej łasce dar cierpliwości. Co ja się z Tobą mam?
Zerknęła kątem oka na swych pacjentów. Za dużo usłyszeli, żeby mogła ich tutaj dalej trzymać w nieświadomości. Szczególnie, że czuła na sobie wcześniejszy wzrok Varasa. Zdawało jej się, że najemnik ciągle jej nie ufał, więc tym bardziej nie powinna przeciągać ich spotkania z Calishą.
- Jest tak jak Varmadijr powiedział. Rodi nie powinien jeszcze wstawać z łóżka na spacery. Szwy są zbyt świeże i wystarczy jeden nieostrożny ruch, żebym musiała go znowu operować. Poza tym stracił zbyt dużo krwi, jedna przespana noc nie wystarczy, by wyzdrowiał. Powinien jeszcze zostać w łóżku. Pójdę przodem powiadomić o tym Białą Opiekunkę.
Przeniosła wzrok z parawanu, za którym zniknął Najemnik na Allyna.
- A podobno to ja nie panuję nad swoim językiem...
Pokręciła głową. No naprawdę przy nim ręce i cycki jej opadały. Do samej ziemi! Jak nic na starość będzie mieć takie sflaczałe i obwisłe, jeśli podobne sytuacje będą się powtarzać. Mimo wszystko poklepała strażnika po ramieniu, po czym skierowała kroki do drzwi.
- Spotkamy się na miejscu!
Jeżeli Panowie chcieli jeszcze porozmawiać w typowo męskim gronie teraz mieli chyba ostatnią okazję.

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Przebrany Varas wyglądał dziwnie. Te ciuchy ewidentnie do niego nie pasowały. Biała, delikatna koszulka opinała się na jego szerokim grzbiecie, a powłóczyste rękawy, rozpychane bicepsami straciły całą swoją powłóczystość. Spodnie też ubrał największe, jakie znalazł i też się na tym przejechał, choć w drugą stronę - może i pasowały na wysokość, ale w pasie były ewidentnie za szerokie. Nie chciał jednak tracić czasu na przebieranki, tym bardziej że i tak nie miał pewności, że znajdzie coś lepszego. Wyszarpnął więc pas ze swoich spodni i zapiął się nim, aby te pantalony przynajmniej mu nie spadały.

- Dobra, ciul - westchnął, rzucając swoje ciuchy w nogi łóżka kolegi.
- Rodi, trzymaj się tu - szturchnął farmera przyjacielsko za ramię. - I nigdzie się nie ruszaj. Twoją rolą teraz jest tylko kimać. Ja zajmę się resztą.

Ruszył do wyjścia.
- Hej - zawołał, widząc, że Allyn zamierza wyjść pierwszy. Zagrodził mu drzwi i położył rękę na klamce. - Zanim wyjdziemy... Chcę to wiedzieć. Yvette nas szukała? - Posłał strażnikowi poważne spojrzenie i obniżył głowę tak, że teraz patrzył na niego spode łba. Był przekonany, że co jak co, ale tę informację powinien wyklarować PRZED rozmową z Calishą. I właśnie nadarzyła się ku temu dobra okazja.

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
Allyn westchnął i odwrócił wzrok... ale tylko na chwilę. Potem spojrzał w oczy Varasowi.
- Szukała was - przyznał. - Tyle to już się wygadałem. I nie powiem nic więcej bo... - wzdrygnął się na myśl kary ze strony Yvette - bo to nie moje miejsce. Zapytaj ją. Albo Calishę. Powiedzą ci więcej. Wiedz jednak, że nie mieliśmy i dalej nie mamy jednak wobec ciebie... wobec was... żadnych złych zamiarów.
Veni, rescripsi, discessi

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Cisza.
Mały rozumek Varasa przetwarzał informację, jednocześnie szukając w mężczyźnie oznak kłamstwa, zmieszania, niepewności, lęku. Drążyć? Dać mu spokój? Spróbować wycisnąć z tej sytuacji jak najwięcej?

Jego ręka nacisnęła klamkę i drzwi się powoli otworzyły.
- Dobra, prowadź. - Najemnik zrobił mu przejście.

Chyba nawet Varas nie miał serca bardziej męczyć tego biedaka. Posiadanie nad sobą Yvette musiało być ciężarem, w którym obaj znaleźli nić porozumienia.

Akcja wątku przenosi się tu: viewtopic.php?f=10&t=173

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość