Rozdział II: Trójkąciki i inne wielokąty

Chłop i najmita. Dwóch osiłków, których połączył tajemniczy almanach. Oraz fakt, że są ścigani.
ODPOWIEDZ
Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
Świątynia już budziła się do życia, kapłanki, akolitki i nowicjuszki kończyły poranne ablucje i rozchodziły się do swoich zajęć. Niektóre, rzucały prowadzonemu przez Allyna Varasowi zaciekawione spojrzenia, inne zupełnie parę ignorowały, pogrążone we własnych myślach i planach. Wschodziło Słońce Iselii, nadchodził nowy dzień... ciekawe co miał przynieść?
Ta myśl też kołatała się w głowie Varasa, gdy Allyn zaprowadził go do jednej z bocznych kaplic. Tam, za ołtarzem, widoczny był wielki, przepięknie namalowany obraz. Na nim złotowłosa kobieta w białych, przewiewnych, furkoczących na wietrze szatach, o trzech parach wspaniałych, śnieżnobiałych skrzydeł, unosiła w górę coś jakby kość... ale kość promieniującą blaskiem. Przed tym blaskiem kulił się znajdujący się w lewym dolnym rogu obrazu paskudny, oślizgły wąż. Promieniujące z kości światło niemal przesłaniało sylwetkę i rysy jakiegoś mężczyzny, który owinięty splotami węża, wciągany w odmęty, wyciągał ręce u uskrzydlonej kobiecie.
- Najświatlejsza Illana, używająca mocy Kości Spełnienia w boju z potworną Seneshess - rozległ się kobiecy głos.
Z ławki rozświetlanej jedynie słabym światłem paru świec, wstała kobieta w biało-złotych szatach. Cieżko było ocenić jej wiek. Czterdzieści lat? Pięćdziesiąt? Sześćdziesiąt? Siwe włosy opadające na kark i zmarszczki, zwłaszcza wobec ust i oczu dodawały jej lat, ale sprężystość kroku i energia widoczna w oczach sprawiały, że znów wydawała się młodsza.
Spoiler:
- Witaj Varmandijrze ef Kajjen - powiedziała, mierząc go spokojnym, uważnym spojrzeniem. - Jak zapewne się domyślasz, jestem Biała Opiekunka Calisha. Musimy porozmawiać. Zarówno Allyna, jak i drogą Yvette już poznałeś - kobieta wskazała najpierw na strażnika, a potem na stojącą obok ławki kapłankę. - Miałam nadzieję, że twój kompan, Rodi, będzie z nami brał udział w tej rozmowie, ale z tego co mówi Yvette, jego stan obecnie na to nie pozwala. Nie obawiaj się, jest w dobrych rękach. Usiądź, proszę. Na pewno też jesteś jeszcze zmęczony.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Veni, rescripsi, discessi

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Varmadijr zignorował to, że znowu przekręcono jego imię. Odkąd mieszkał wśród Toledów, przestawało go to dziwić. Zdecydowanie bardziej dziwne było, że Opiekunka znała też jego nazwisko. Nie przypominał sobie, by gdzieś się z kimś nim dzielił.

Cholera, musiały zrobić niezłe śledztwo. A więc on i Rodi są w tej grze naprawdę istotni. Byłoby łatwiej negocjować, gdyby i on wiedział, o co w niej chodzi... Postanowił na razie nie być zbyt wylewnym.. Miał nadzieję, że to wielebne będą tu najwięcej gadać.

W odpowiedzi na przywitanie skłonił się niepewnie, lekko, na tyle lekko, by nie ryzykować, że gdzieś w koszulce pójdą szwy. W tych niedopasowanych ciuchach, z półotwartą, zarośniętą gębą i rozbieganymi oczami, krążącymi gdzieś po twarzach, zarówno tych prawdziwych, jak i namalowanych na obrazie, wyglądał jak ostatnia osoba, która byłaby godna na rozmowę z tak zacną kapłanką. Jak jakiś przybysz z innego wymiaru, zagubiony w czasie, miejscu i własnym umyśle.

A teraz miał jeszcze obok niej usiąść? Czy to godzi się? Poza tym nie będzie przecież siadał, kiedy tuż obok stoi kobieta.
- Może... Yvette niech usiądzie, jaa... postoję. - Przedepnął z nogi na nogę i wyprostował się, by pokazać, że nie jest zmęczony, tylko zwarty i gotowy. A przynajmniej stworzyć takie wrażenie.

Dahlien
Posty: 1080
Rejestracja: 2022-02-26
Karta postaci:
Yvette
Ukryta w cieniu pomieszczenia w pierwszym momencie nie rzucała się wcale w oczy. Ba! Jakimś sposobem w pierwszym momencie jej obecność zdawała się całkowicie niknąć z pomieszczenia. Tak, jakby zlewała się z otoczeniem. Stawała się tłem wydarzeń, na które niewielu zwróciłoby uwagę. Dopiero wskazana przez Calishę postąpiła krok do przodu, by światło świec spadło na jej twarz. Z wyraźnym zainteresowaniem i uśmiechem na ustach przyglądała się Varasowi.
Patrzcie jaki nagle zrobił się zakłopotany! Ciekawe, naprawdę ciekawe. A wcześniej jak się widzieli zdawał się całkowicie zapominać, że ona sama również była kapłanką. Była jednak w stanie go nieco zrozumieć, Calisha potrafiła onieśmielić.
Na jego propozycję, żeby sama usiadła, młoda dziewczyna zaśmiała się urywanie.
- Och bez przesady. Moje nogi są młodsze od Twoich. No i to nie ja musiałam całą noc uciekać przed strażnikami oraz jakimiś gangami po Labiryncie. Biała Opiekunka nie gryzie! No... przynajmniej nie za mocno.
Uśmiechnęła się do nieco szeroko szczerząc zęby. Słysząc jednak jak Calisha odchrząknęła zwracając na siebie uwagę Yvette, a następnie zgromiła ją wzrokiem, ta się speszyła. Przestąpiła z nogi na nogę, aż w końcu odwróciła wzrok. Jak widać nawet ją można było szybko ustawić do pionu.
- Zapomniałam się. Proszę o wybaczenie, Siostro.
Mimo to nie pozostawała w tej pozie długo, bo jak tylko Siostra Słońca skupiła się na najemniku Yvette podniosła głowę posyłając mu kolejny raz rozbawione spojrzenie. Ewidentnie bawił ją fakt, że Varas spotykał się z jej przybraną matką.

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
Calisha uśmiechnęła się jeszcze raz, delikatnie.
- Proszę, usiądź, Varmandijrze... nie, przepraszam, Varmadijrze. Czy teraz lepiej to wymawiam? - zapytała, samej siadając. - Ja jestem za stara, by stać, a ty za wysoki, bym siedząc, patrzyła ciągle w górę.
Następnie Calisha uśmiechnęła się do Yvette i Varas zauważył różnicę między uśmiechem, którym obdarzyła go, a tym skierowanym do dziewczyny. To nie było to, że do Varasa uśmiechała się nieszczerze czy w sposób wyrachowany. Tu bardziej chodziło, że gdy patrzyła na Yvette, Calisha musiała się powstrzymywać by duma nie przebijała się przez pozornie surowe oblicze.
- Wiesz, że zawsze je uzyskasz, moja droga - Biała Opiekunka powiedziała do młodszej kapłanki, po czym zamyśliła się. - Tak... ucieczka przed strażnikami i gangami - powiedziała powoli. - Na pewno masz wiele pytań...
W tym momencie Allyn chrząknął znacząco.
- Tak? - Calisha spojrzała na strażnika.
- Ja... ja... wygadałem się, że... że Yvette szukała ich - wydusił z siebie strażnik.
- Ach - powiedziała Calisha, znów przenosząc wzrok na Varasa. - Nic nie szkodzi - powiedziała i Allyn odetchnął z ulgą. - Nie mam zamiaru okłamywać naszego gościa... naszych gości. Nie był to sekret, po prostu wolałam ja o tym powiedzieć. Ale pewnie tym bardziej, Varmadijrze, musisz mieć wiele pytań. Jednak nim zacznę ci na nie opowiadać... mógłbyś ty powiedzieć mi co się działo przez cały poprzedni dzień? Jak wpadłeś w to... bagno? Wiem dużo i mogę ci sporo opowiedzieć, ale mam nadzieję, że coś z tego, co wiesz, pomoże mi dodać kontekstu do skrawków informacji, które posiadam.
Veni, rescripsi, discessi

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Usiadł. Poczuł delikatny zapach jej perfum. Jak dobrze, że zdążył się wykąpać przed tą rozmową... Spodziewał się jakiegoś przesłuchania z tronu lub katedry, a tu siedzą sobie na jednej ławeczce jak starzy znajomi.

- Tak, Varmadijr - odrzekł i widząc jej ciepły uśmiech, rozluźnił się nieco. Odwzajemnił go lekko i odważniej spojrzał jej w oczy, ciągle jednak zdziwiony, że tak zacna osoba pozwala poszukiwanemu za morderstwa najemnikowi na tak bliski kontakt.
Pewnie chciała tym podkreślić, że mu ufa i wierzy w jego niewinność. Co, musiał przyznać, udało się jej. A nawet więcej - poczuł się ważny, szanowany i doceniany, co mile połechtało jego ego. Niech no kumple z drużyny się dowiedzą, że gawędził sobie z samą Białą Opiekunką! Pewnie nawet nie będą wiedzieć, kto to.

Jej pytanie szybko jednak wróciło go na ziemię. Zgarbił się nieco, kładąc łokcie na kolanach, i podparł brodę na splecionych dłoniach. Patrzył gdzieś w obraz, na magiczną kość i światło Najświatlejszej. Więc to jednak on będzie mówić pierwszy. Czy powinien dzielić się tą historią? Żałował, że nie zdążył wcześniej pogadać z Rodim... I czy mówić o almanachu..?

- No więc ten - odezwał się w końcu, po chwili ciszy, na tyle długiej, że Calisha mogła już zacząć się zastanawiać, czy w ogóle zamierzał jej odpowiadać. - Żeśmy sprzedali całe zboże, na raz, za dobrą cenę. Poszliśmy do knajpy, aby to uczcić. Tam jednego, drugiego... Pamiętam, że po kilku zmieniliśmy lokal... jakaś dziura z czerwonym ptakiem na szyldzie. A potem już niewiele. Był jakiś gościu proszący o ochronę... taki tam, nijaki, brunet, chudy, chyba przy kasie... a potem go napadli. Odstraszyliśmy bandziorów, ale typ zszedł nam na rękach. Myśmy go kur...de nie zabili, my go ratowaliśmy! - uniósł się na moment, kiedy wróciły emocje związane z tą jawną niesprawiedliwością. Widać było, że szukał u Calishy oznak zrozumienia.

- No, a potem... Tyle z tej nocy pamiętam. Ktoś nam coś dosadził do trunków, na stówę. - podkreślił. - I obudziliśmy się na jakimś strychu, z kolejnym trupem u boku i strażą na karku. Zwialiśmy do Labiryntu, gdzie nas przydybało tych trzech naćpanych popier... no, szaleńców. I chciało ukatrupić. Byli nadludzko silni i wytrzymali, a Rodi... - Varas zatrzymał się tu na moment. - Rodi był niezwykle dzielny - dokończył.

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
Calisha słuchała uważnie, co pewien czas kiwając lekko głową. Zupełnie jakby codziennie wysłuchiwała tego rodzaju opowieści. Kto wie, może tak właśnie było? Spojrzała na Yvette.
- Ten "brunet przy kasie", to by pasowało do Enko, prawda? - zapytała. - Chyba już wiemy, czemu nie udało ci się go znaleźć.
Zamyśliła się przez chwilę, ze wzrokiem wbitym w obraz za ołtarzem. W końcu przeniosła wzrok na Varasa.
- Dobrze, cała układanka zaczyna przybierać kształtów - powiedziała. - Tak się cieszę, że zdecydowaliście się przyjść do nas. My was szukaliśmy po całym mieście, a tu sami pukacie do naszych drzwi... - Pokręciła głową z lekkim uśmiechem. - Moje modlitwy zostały wysłuchane. Teraz jednak mam dwa ważne pytania: po pierwsze, czy przy tym brunecie nie znaleźliście czegoś... jakiejś księgi? Po drugie, czy możecie mi opisać tego trupa, przy którym się obudziliście?
Veni, rescripsi, discessi

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Varas poruszył się nerwowo na ławce. Spróbował przyjąć jakąś inną pozycję, ale w końcu wrócił do poprzedniej.
- Rodi coś mamrotał o jakichś książkach, on się w to bawi, ja nic nie pamiętam. Ale tak, mógł mieć, zwłaszcza, że o to pytasz.

Najemnik przyglądał się coraz uważniej Calishy, jakby chciał z niej wyczytać, po co jej te informacje. Zerkał też czasem na Yvette. Jedynie Allyn zdawał się w tym momencie dla niego nie istnieć.

- A trup... - Przez chwilę zmarszczył brwi, niezbyt zadowolony, że musi do tego wracać. Potem jednak przypomniał sobie detal, który mu zapadł w pamięć, a który mógł być istotny. Zaczął opowiadać z nowym zaangażowaniem. - Dziwny trup, bo przerżnięta szyja, a wokół żadnych śladów walki, rozbryzgów, czołgania się. Jakby zarżnęli go we śnie. Nasze noże są czyste, narzędzia zbrodni brak.

Znowu zerknął na nią, upewniając się, że nie podejrzewa ich o morderstwo.

- A jak wyglądał? Nie wiem, normalnie, taki ani stary ani młody, portowy strój zwyczajny, tylko skórę miał taką.. jakby opaloną, jakby nie stąd był. Nie miał nic przy sobie. No i dość zadbany, na pewno nie był robolem. Zresztą, po co zabijać roboli.

Wzruszył ramionami.
Bez sensu, nie?

Dahlien
Posty: 1080
Rejestracja: 2022-02-26
Karta postaci:
Yvette
Kapłanka patrząc na najemnika mimowolnie zganiła się nieco w duchu, że wcześniej była dla niego wredna. Teraz dostrzegała, że ten wykorzystywał swoją grubą skórę, żeby ukryć własne wątpliwości, strach i ból, by Rodi nie musiał mierzyć się również z jego emocjami. Obserwując rozmowę z Białą Opiekunką dziewczyna nie mogła wyjść z podziwu jak Calisha potrafiła sięgnąć do serca tych udręczonych, by Ci bez żadnego zahamowania zaczęli się przed nią otwierać. W jej przypadku, gdy nie panowała nad swoim temperamentem osiągała raczej odwrotny efekt. Varas był tego najlepszym przykładem, bo ewidentnie jej nie polubił. Tak jej się przynajmniej wydawało.
Wywołana do odpowiedzi dziewczyna kiwnęła głową, wyraźnie zamyślona.
- To by tłumaczyło, dlaczego zgubiłam jego trop. Jeśli Enko czuł się zagrożony zrozumiałym jest, że szukał ochrony. A widząc najemnika musiał skorzystać z okazji.
Intensywnie myśląc chwyciła dwoma palcami za podbródek i zmarszczyła nieco brwi.
- Zastanawiające jest jednak dlaczego agent Task'shamt postanowił zbliżyć się do Varasa i Rodiego. Musieliście mieć coś, co było dla niego ważne. - Wzrok dziewczyny jasno powiedział mięśniakowi, że bynajmniej nie wierzy w jego wykręty na temat księgi.
Zaraz jednak westchnęła, to ciągłe myślenie, bieganie po Labiryncie i całonocne operacje odbiły się również na niej. Allyn widząc to wytrzasnął skądś krzesło i podstawił je kapłance, za co ta obdarzyła go wdzięcznym uśmiechem.
- A czy wiesz coś na temat ludzi, z którymi walczyliście? Pamiętasz zapewne buteleczkę z narkotykiem, którą mi przekazałeś. Jesteś świadom co przyniosłeś?

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Jej powątpiewający wzrok i słowa znowu podziałały na Varasa. Wyprostował się.
- To jest chyba dobry moment, abyście wy też coś zaczęły mówić - rzucił z przekąsem, lecz zaraz się zreflektował. Nie może się tak zachowywać przy wielebnej Calishy!

Nie mógł już jednak cofnąć słów, więc po prostu udał, że nie było w nich żadnych emocji.
- W co takiego się wpakowaliśmy? - dodał całkowicie spokojnie, zwracając się bezpośrednio do Białej Opiekunki.

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
Calisha spojrzała na Varasa w czymś rodzaju współczucia w oczach.
- W gówno, Varmadijrze - powiedziała cicho, po czym spojrzała na Yvette. - Tak wy, młodzi, opisujecie tego typu rzeczy, prawda?
Uśmiech Calishy był pozbawiony opiekunki.
Wszystko wskazuje na to, że naraziliście się jednemu z tutejszych gangów, grupie o nazwie Szare Sieci - powiedziała. - Nie wiem, na ile zaznajomiony jesteś z sytuacją polityczną w mieście i Iselia jedna wie, że nie mam zamiaru cię zanudzać wykładem na ten jakże mało interesujący temat... Musisz jednak wiedzieć, że miasto jest podzielone na rywalizujące ze sobą frakcje. Grupy przestępcze, które przy silnej władzy centralnej wspierającej straż miejską, zostałyby łatwo zniszczone - kątem oka Varas zauważył, że Allyn pokiwał głową na te słowa, podczas gdy kapłanka mówiła dalej: - w obecnym klimacie politycznym mogą rosnąć w siłę w... w przerwach, wyrwach między kontrolowanymi przez frakcje terytoriami.
Spojrzała najemnikowi w oczy, a jej głos nagle stał się dziwnie zmęczony.
- Wiesz co to jest rak, Varmadijrze? Chodzi mi o chorobę, nie zwierzę - powiedziała. - Te gangi są jak rak, który rozwija się na tkance społeczeństwa, rosnąc, sprawiając ból... a następnie zabijając. - Jej głos znów się stał silny, łagodny ale jakby smutny. - Odpowiedz, proszę, Yvette na jej pytania. Kontekst i tak dalej. Im więcej będziemy wiedziały, tym lepiej odpowiemy na twoje wątpliwości.
Veni, rescripsi, discessi

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
"No i masz za swoje" - westchnął w duchu najemnik. Wyglądało na to, że paradoksalnie dużo ich z Yvette łączyło.
Spojrzał na młodszą kapłankę jeszcze raz, starając się wyczuć jej emocje, i uspokoić swoje. W tym celu uśmiechnął się do niej całym wachlarzem zębów, które o dziwo miał równe i czyste. A potem zaczął mówić.

- Nie mam pojęcia, co jest w tej butli, ale zrobiło z nich... potwory. - Kiedy Varas skupił się na przypominaniu sobie sytuacji, wrócił mu normalny, zaangażowany głos. - Uciekaliśmy, ale oni byli nadludzko szybcy. Pierwsza była kobieta, jakaaś brudna i chuda wieśniara, jak jej Rodi przyfanzolił - tu gest ciosu - to jakby skrzydeł dostała, poleciała w niebo i się rozwaliła o tam, parę metrów dalej, o ścianę domu - zaczął pokazywać rękoma odległości. Widać było, że ta walka to było coś, co bardzo przeżył, i przeżywał znowu, kiedy o tym opowiadał.

- Ja sam bym tego nie zdzierżył, a ona... sobie wstała! - Niemal zawołał, a jego nagle podwyższony głos potoczył się lekkim echem po świątynnym korytarzu. - Jak gdyby nigdy nic! Drugi był też taki niby pizduś plastuś ledwie urobiony, a jak on siekaał! I jak z gumy byli, każdego ciosu unikali! A trzeci to był byku taaki - tu rozszerzył ramiona, żeby podkolorować rozmiary ostatniego napastnika. - Olbrzym. Nie widziałem większego człowieka chyba. Jak rzeźba, jak posąg. Jak jakiś... golem, twardy jak skała. Ledwieśmy dali mu radę, a on... a jak już żeśmy myśleli, że po nim, to on się ku...śka jeszcze rzucał i za mordę chwytał. I udusić chciał!

Dahlien
Posty: 1080
Rejestracja: 2022-02-26
Karta postaci:
Yvette
Varas mógł dostrzec, że kiedy opowiadał o walce z gangiem Yvette nagle zrobiła się dziwnie spięta. Jakby ta jej butność na chwilę się schowała, a ona straciła pewność siebie. Podrapała się też nerwowo po bliznach na przedramieniu, lecz uświadomiwszy sobie ten odruch szybko go zaniechała. Gdy uśmiechała się do najemnika gest nie objął jej oczu, które z jakiegoś powodu stały się nieco nerwowe.
- To co przyjęła ta trójka było swoistym narkotykiem. Chociaż badałam go do samego świtu dalej nie byłam w stanie wskazać co jest jego głównym składnikiem. Niezaprzeczalnie jednak jest to powodem, przez który Szare Sieci sukcesywnie rosły w siłę. Wielka szkoda, że nie możemy porozmawiać z Rodim, ponieważ księga, która prawdopodobnie znalazła się w waszym posiadaniu należy do ich przywódcy. Dopiero gdy ją zdobył ten gang zaczął się rozrastać. Początkowo były to raptem wypierdki z marginesu społecznego... - zaraz się zreflektowała i spojrzała na Calishę. Znów nie pilnowała swego języka. - ... to znaczy biedacy, którzy swego czasu nie grzeszyli ani siłą fizyczną ani intelektem.
Chociaż usilnie starała się zachować obojętny wyraz twarzy opowiadając Varasowi o przestępcach z Labiryntu, to jednak chwilowa zmiana w kobiecie jasno wskazywała, że ma z nimi jakąś historię.
- Narkotyk ten zwiększa możliwości fizyczne, co z resztą już sam widziałeś. Ludzie przestają odczuwać ból, chociaż nie jestem pewna czy całkowicie. To się wiąże jednak z tym, że nawet z połamanymi kośćmi dalej dźwigają ciężary, biegają z przebitymi płucami, czy srają z wypadniętym odbytem. A mówią, że moja lewatywa jest straszna... - Na jej twarzy rozlała się pogarda wobec użytkowników tego specyfiku.
Znów też uświadomiła sobie jakiego słownictwa używa przy Białej Opiekunce. Yvette zdecydowanie nie była typową kapłanką. Spojrzała na nią skruszona.
- Przepraszam...

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Varas zdawał się nie zwracać żadnej uwagi na niestosowne słownictwo; więcej, fakt, że i sama Opiekunka użyła słowa "gówno" nawet mu zaimponował i go ośmielił.

Natomiast co innego było teraz istotne.
- Sukinsyny bez honoru... - mruknął, po czym wyprostował się. - Dobra, rozumiem, że mówimy o groźnej szajce psychopatów, ale... co MY mamy z tym wspólnego? Ja, Rodi..? Ty? - dodał po sekundzie, patrząc na Yvette.
Zaczynał powoli rozumieć, że nie ma do czynienia ze zwykłą kapłanką, która tylko lekko wypada ze swojej roli.

- Czemu nas szukałaś? Jeśli chodzi tylko o tę książkę, to... - zawahał się chwilę. Wiedział, że nie powinien takich decyzji podejmować bez zgody przyjaciela, ale podejrzewał, że Rodi postąpiłby tak samo.
- ...jest wasza, w podzięce za pomoc i opiekę - dokończył ciszej.

- Jest tylko taki problem, że, z tego, co mówił Rodi, to ją gdzieś wsadził w pierony i za cholerę nie pamięta, gdzie.
Najemnik rozłożył ręce i uśmiechnął się głupio, unosząc brwi.

Dahlien
Posty: 1080
Rejestracja: 2022-02-26
Karta postaci:
Yvette
Yvette na określenie Szarych Sieci uśmiechnęła się krzywo i pokiwała głową. Zgadzała się z nim całkowicie w tej kwestii. Sukinsyny bez honoru, do tego lubujące się w aktach wandalizmu i przelewaniu niewinnej krwi.
- Wy tak naprawdę macie po prostu cholernego pecha, bo zgodziliście się pomóc ich alchemikowi, który zdezerterował. Enko dał radę wykraść almanach stanowiący źródło siły tego gangu. Chroniąc go i utrudniając Szarym Sieciom jej odzyskanie automatycznie znaleźliście się na celowniku. Tym bardziej teraz, kiedy jesteście ostatnimi, którzy znają jej lokalizację. Gdy ta się odnajdzie powinni stracić wami zainteresowanie. Pytanie tylko, czy zdążymy ją znaleźć pierwsi i schować w takim miejscu, do którego już nie będą mieli dostępu.
Na pytanie Varasa znów potarła blizny. To było silniejsze od niej i wyraźnie powodowało dyskomfort u dziewczyny. Spojrzała jeszcez na Calishę, czy aby na pewno może podzielić się z nimi tą wiedzą.
- Od dłuższego czasu obserwujemy poczynania Szarych Sieci. Wyrządzili temu miastu naprawdę wiele złego. Wiesz... w medycynie profilaktyka jest o wiele skuteczniejsza niż leczenie. Czemu masz cierpieć, skoro równie dobrze można nie dopuścić do rozwinięcia się choroby? To ta sama sytuacja. Jeśli mogę zrobić cokolwiek, by uchronić niewinnych mieszkańców Nimnaros przed krzywdą, którą oni ze sobą niosą, to to zrobię.
Spojrzała jeszcze raz na Calishę, a potem przeniosła spojrzenie na Allyna.
- Czy w raportach strażników były jakieś informacje na temat tego agenta z Archipelagu? Lub cokolwiek innego, co mogłoby się nam teraz przydać?

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
- Yvette, słownictwo - Calisha powiedziała tonem, który wskazywał jasno, że nie liczy na jakikolwiek efekt. - Kapłanka powinna zachowywać się i wysławiać w sposób pełen dostojeństwa i taktu. - Spojrzała Varasowi w oczy i delikatnie się uśmiechnęła. - Wtedy, gdy uzna, że należy przeklnąć, to ma to kurewsko lepszy efekt.
Calisha musiała zauważyć, jak Yvette pociera blizny, ale ani nie dała sobie tego po sobie poznać, ani na nie nie spojrzała. Jedynie wyciągnęła delikatnie dłoń, biorąc młodszą kapłankę za rękę i ściskając lekko, chcąc dodać otuchy.
- Droga Yvette dobrze i dokładnie przedstawiła sprawę - powiedziała. - Jestem wdzięczna i całe miasto powinno być wam wdzięczne, że jesteście gotowi oddać nam tę księgę. Niemniej jednak fakt, że... zapomnieliście... gdzie ona jest, nieco komplikuje sprawę. Boję się, że nasi przeciwnicy mogą dysponować jakimś magicznym sposobem, by ją zlokalizować. Nie może to być zbyt szybkie, inaczej nie chcieliby was dopaść aż tak bardzo i nie używaliby swoich wpływów w straży, byście zostali aresztowani i wzięci żywcem.
Z prawdziwym smutkiem i rozczarowaniem spojrzała na Allyna.
- Niestety - powiedziała. - Nasza straż jest łasa na łapówki, a pilnujące porządku grupy w innych dzielnicach są jeszcze gorsze. Dlatego Allyn, czystości którego serca jestem pewna, musi po kryjomu zdobywać w koszarach i na posterunkach informacje o was.
Wcześniej Varas pomyślałby, że coś takiego stanowiło niemożliwą sprzeczność, ale na słowa Calishy, Allyn zdawał się jednocześnie czerwienić się z dumy i kulić ze wstydu.
- Nie, jakąkolwiek metodę znalezienie księgi mają, nie sądzę, że jeszcze udało im się jej użyć... - powiedziała. - Nie wiem nawet, czy rzeczywiście dysponują taką magią. Nie możemy jednak osiąść na laurach i czekać, bo ryzykujemy wtedy, że odzyskają swoją utraconą własność. To zaś... to zaś byłoby bardzo niebezpieczne dla ciebie, Varmadijrze.
Zamiast dokończyć myśl, Calisha spojrzała na Allyna.
- Allynie, Yvette zadała dobre pytanie.
Młody strażnik pokręcił jednak jedynie głową.
- W dokumentach straży nie ma nic o jakimkolwiek agencie Archipelagu. Będę jeszcze szukał, ale... - wzruszył ramionami.
- Rozumiem - odparła Biała Opiekunka, patrząc na Varasa. - Niemniej jednak w pewnym momencie księgą zainteresował się człowiek z Task'shamt, pewnie pragnąc ją zdobyć w jakiś plugawych celach. Szare Sieci natychmiast rzuciły przeciwko niemu jedną ze swoich dwóch głównych broni.
Calisha wzieła głębszy oddech i odwróciła wzrok od Varasa, wpatrując się w obraz za ołtarzem. W miarę jak upływały minuty, kwadrans i ranek powoli mijał, światło słońca wpełzało do kaplicy.
- Szare Sieci mają dwie główne bronie - podjęła Calisha. - O jednej z nich powiedziała Yvette. To ten narkotyk. To on stoi za ostatnimi sukcesami gangu i sądzę, że śmiało mogę stwierdzić, że do jego tworzenia potrzebna jest czarna magia, pochodząca z ich księgi. By zwiększyć jego produkcję, Szare Sieci podjęły się przez ostatnie pół paru niebezpiecznych porwań, na które kiedyś by się nie poważyli. Niedawno porwali uzdrowiciela Vaussein-Querę - zaraz, to imię brzmiało Varasowi znajomo - a jeszcze wcześniej schwytali i zmusili do pracy Kelmora, alchemika będącego asystentem samego Harmona von Frenderblisa, członka Rady Magów. Jeśli chodzi o ich drugą broń... - Głos Calishy się nie zmienił, ale Varasowi nagle wydało się, że w kaplicy zrobiło się zimniej. - Szefowie gangów, którzy występują przeciwko Szarym Sieciom są regularnie mordowani. Świadkowie mówią o cienistym zabójcy, który potrafi wejść nawet do zamkniętego na głucho pokoju i rozszarpać cel, nie budząc go przy tym. Skoro Szare Sieci użyły go przeciwko agentowi Task'shamt, gdy tylko zaczął węszyć wokół nich i ich księgi, możesz się, Varmadijrze, spodziewać, że gdy tylko odzyskają wolumin, cień zostanie wysłany twoich śladem i, naturalnie, śladem Rodiego. Wystarczy, by była w gangu jedna osoba, która was widziała... a jeśli dobrze zrozumiałam, ta "wieśniara" przeżyła stoczoną przez was walkę?
Veni, rescripsi, discessi

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Oczy Varasa robiły się coraz większe i większa. Calisha zaskakiwała go na każdym kroku.
- C.. Co? - wymamrotał, na tyle cicho jednak, że wielebna mogła to zignorować i kontynuować swój wywód. - Vaussein-Ku... Qur?

Cholera.
Cholera, cholera, szlag. A najgorsze miał dopiero usłyszeć. Kiedy zrozumiał, że wpadł w to po uszy i schowanie się na przeczekanie, a tym bardziej powrót do starego życia przestały być możliwe, wyraźnie się zgarbił i pomarkotniał. Chyba dopiero teraz do niego docierało, że to nie są pijackie potyczki rozsierdzonych marynarzy, tylko poważna gra na śmierć i życie. Jego śmierć i życie.

I jeszcze jedno - że puszczenie "tej wieśniary" wolno, kiedy miał ją na widelcu i mógł dobić, było jednym z największych błędów ostatniej dekady.
- Ta... - potwierdził, a dłonie powoli, samoistnie zaczęły zaciskać mu się w pięści. To był gniew, który stopniowo, acz nieubłaganie napływał w miejscu rozgoryczenia, dodając mu sił i determinacji.
Podniósł głowę i spojrzał na Calishę.
- Trzeba ich powstrzymać - stwierdził oczywistość, jednak to, co do tej pory nie było oczywiste, to jego udział w tym przedsięwzięciu. Teraz mieli jasność.
- Musimy wydobyć z Rodiego, gdzie jest ta zasrana księga. Na pewno macie jakieś specyfiki na pamięć! A potem pójdziemy tam i...

Zawahał się, tracąc impet. Zerknął na Yvette, a potem znowu na Calishę.
- Jaka jest szansa, że kiedy pójdziemy za księgą, skończymy tak samo, jak ten... agent Task'shamtu?

Nachylił się do kapłanki bliżej, kładąc dłoń na swoim kolanie.
- Nie rozumiem tu czegoś. Czemu ten cień, jak był tam na strychu, nie ściął i nas? Przecież nas widział. Czy to nie jest... człowiek?

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
Calisha rozłożyła ręce.
- Nie wiem - przyznała. - Po prostu nie wiem. Gdybym zdobyła księgę, to bym zapewne mogła się dowiedzieć wszystkiego o tym cieniu, ale bez niej...
Zamyśliła się przez dłuższą chwilę.
- Wiem jednak, że taka odpowiedź cię niezbyt satysfakcjonuje, a skoro tu chodzi między innymi o twoją głowę, to spróbuję zgadnąć, jak umiem najlepiej - powiedziała, po czym skinęła głową na Yvette. - Z informacji zebranych przez Yvette od różnych wrogów Szarych Sieci, ów "cień" nie jest człowiekiem. Nie ima się go żelazo, przechodzi przez najmniejsze szpary pod drzwiami lub przez dziurki od klucza. Dlatego sądzę, że nie jest to człowiek. Jeśli mam rację, jeśli jest to przywołany byt, to wykonuje tylko zadanie mu zlecone... ewentualnie broni się zaatakowany. Skoro wy... przespaliście jego nadejście i nie próbowaliście go powstrzymać, nie miał powodu was zaatakować i zabił tylko wyspiarza. Z tego wnoszę, chociaż to jedynie przypuszczenie, że naraz można mu zlecić zabójstwo tylko jednej osoby, nie można powiedzieć: "zabij wszystkich w budynku".
Calisha znów zrobiła przerwę, układając sobie fakty w głowie, rozważając teorie, snując przypuszczenia.
- Pojawia się pytanie: w jaki sposób cień zabił agenta Task'shamt, skoro Szare Sieci nie miały już wtedy księgi? - zauważyła. - Mam nadzieję, że powodem jest to, że cień został wysłany gdy Szare Sieci dowiedziały się o szpiegującym ich Task'shamtczyku, a gdy miały jeszcze księgę i kontynuował swoją misję nawet, gdy ta została stracona. Jeśli jednak się mylę i nasi wrogowie są w stanie wzywać tę istotę nawet nie mając woluminu... wtedy jesteś w jeszcze większym niebezpieczeństwie niż myślałam. I owszem, w takiej sytuacji, szukając księgi możesz się na niego natknąć. - Calisha zerknęła na Yvette. - Ty zbierałaś informacje na temat tych ataków. Czy masz jakieś przypuszczenia, która z tych teorii jest słuszna?
Zaraz też uśmiechnęła się do Varasa, uśmiechem, który nie był radosny, ale był - a przynajmniej miał być - pocieszający i krzepiący.
- To jednak tylko oznacza, że tym bardziej musimy się spieszyć - powiedziała. - Jestem pewna, że mając wolumin będę w stanie odesłać tę istotę. Jeśli zaś napotkasz ją podczas swych poszukiwań księgi... cóż, żelazo się go może nie ima, ale słońce Iselii przegania cienie. Sądzę, że będę w stanie zaoferować broń, która będzie w stanie się mu przeciwstawić. I nie tylko broń. Także kogoś, kto jest wart więcej niż tysiąc wojowników.
Ciepłe spojrzenie Calishy spoczęło na Yvette.
Veni, rescripsi, discessi

Dahlien
Posty: 1080
Rejestracja: 2022-02-26
Karta postaci:
Yvette
- Rodi akurat ma teraz inne problemy. Biedak bardzo ciężko przeżył walkę, o której opowiadałeś. To dobry facet o czystym sercu, zadręcza się, że teraz ma krew na rękach.
Zabójstwo, nawet w obronie własnej lub naszych bliskich nie było czymś łatwym. Szczególnie dla tych, którzy normalnie w ogóle nie mieli do czynienia z przemocą.
Pokręciła głową niepewnie, gdy Calisha ją zapytała.
- Dzięki niech będą Iselli, nigdy nie spotkałam tego cienia ani go nie widziałam. Widocznie sama się wystarczająco dobrze w nich ukrywam, że Szare Sieci nie dowiedziały się o tym, że je obserwuję. Sądzę, że jest to właśnie jak powiedziałaś, Siostro. Zadaniowy byt wykonujący polecenie i nic poza tym. Jednakże w przeciwieństwie do Białej Opiekunki ja się nie znam na magii, tak więc bierz poprawkę na moje gdybanie.
Pochwalona zaś uśmiechnęła się ciepło i szczerze. Może nie była aż tysiącem wojowników, ale przydać na pewno się mogła. Spojrzała na Varasa uśmiechając się dalej w ten sposób, ale też z nutką przekorności.
- Cieszę się na naszą współpracę…!
Spoiler:

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
- Wiem - odrzekł krótko Varas na wzmiankę o Rodim. Przecież zna swojego kumpla. - Ale chyba wolę go trochę jeszcze pomęczyć, niż skazywać nas obu na poderżnięcie gardeł przez jakieś pieprzone duchy. Jak inaczej odzyskamy tę księgę? Ja serio nie pamiętam!

Przez moment zaczął podejrzewać, że ciągle myślą, że kłamie i ukrywa lokalizację almanachu. Przeczesywał jednak w swojej głowie jeszcze raz te wspomnienia... i poza tym, że Rodi coś gadał o książkach nic nie przychodziło mu na myśl. Miał gdzieś w wyobraźni mglisty obrazek, jak farmer klęczy przy trupie i trzyma coś prostokątnego w rękach, ale wtedy, zaaferowany wypatrywaniem napastników, nawet nie zwrócił na to uwagi. Myślał też o tym, że muszą stąd spadać, zanim to ich ludzie zaczną podejrzewać o morderstwo.

Na słowa Yvette o współpracy, również się uśmiechnął, pokazując ząbki, lecz jego brwi pozostały nisko przy oczach.
- Moja wiara w sukces właśnie znacząco wzrosła - rzekł, również zostawiając nieco przestrzeni na przekorność, ale w głębi ducha był szczerze zadowolony, że nie zostawią go samego z tym gównem.
- No dobra, a czym jest ta... broń, o której mówisz? - Wrócił swoją uwagą do Opiekunki, choć w głowie zakiełkowało mu zupełnie inne pytanie: czy ona właśnie powiedziała, że Yvette jest tysiąc razy lepsza od niego?

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
Wzrok Calishy powędrował na Iselię przedstawioną na obrazie.
- Nasza pani między innymi jest patronką życia i sił życiowych - powiedziała. - Większość osób wie, że w naszej świątyni może oczekiwać pomocy w chorobach i ranach ciała, jednak dla Iselii ciało, duch i umysł stanowią jedno. Osoba mnie może być zdrowa, jeśli chociaż z jednym są problemy... jak na przykład dziury w pamięci. Istnieją metody, by przywrócić wspomnienia.
Biała Opiekunka uśmiechnęła się leciutko.
- Gdyby luki w pamięci były wyłącznie spowodowane nadużyciem alkoholu, to nie wiem, czy techniki te okazałyby się pomocne, ale sądzę, że masz rację, Varmadijrze. Nie powinniście tak całkowicie paść bez zmysłów. Sądzę, że w trakcie walki, podczas której ten... Task'shamtczyk was... uratował - słychać było, że te słowa Calisha wymawia z wyraźnym niesmakiem - zostaliście draśnięci zatrutymi ostrzami. Obaj jesteście silnymi mężczyznami, a może i doszło do konfliktu w waszych ciałach między alkoholem a trucizną... w każdym razie nie zginęliście, ale obudziliście się najpewniej na najgorszym kacu życia, no i nie pamiętając niektórych wydarzeń.
Calisha spojrzała na Yvette, potem na Varasa i znów na Yvette.
- Po pierwsze, poddamy Rodiego pewnemu rytuałowi - powiedziała. - Nic obciążającego ciało, to będzie coś w rodzaju medytacji. Po drugie, broń. Świątynia kiedyś dysponowała Słoneczną Włócznią, o grocie wykonanym ze złota i pobłogosławionym przez samą Iselię... ale zaginęła ona podczas Szmaragdowej Rewolucji. Niektórzy ludzie nie mają szacunku nawet do relikwii - kobieta westchnęła ze smutkiem i spojrzała na Yvette. - Pewnego dnia, gdy rozwiążemy nas obecny problem, będę musiała cię prosić, byś spróbowała znaleźć włócznię. Mogę zaoferować jednak coś innego. Wodę święconą, ale nie taką "zwykłą", o ile to słowo może w ogóle być użyte wobec sfery świętości, ale przepełnioną mocą Iselii. Rytuały do tego potrzebne nie są łatwe, więc udało mi się przygotować tylko dwie fiolki, ale polanie nią cienistej istoty powinno... w zasadzie nie wiem, co zrobić. Zniszczyć go? Odesłać do wymiaru, z którego przybył? Po prostu odstraszyć? Jestem jednak pewna, że podziała to na niego. Tak jak jestem pewna, że wymyślicie inne zastosowanie dla tej wody... stworzenie kręgu, którego cień nie będzie mógł przejść, polanie nią miecza, by można było go użyć przeciwko bestii, czy coś w tym stylu.
Veni, rescripsi, discessi

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Varas słuchał o truciznach, włóczniach i rytuałach z nietęgą miną wymalowaną na twarzy. Możliwe, że tak było. A może po prostu ten szemrany kelner im coś do piwa dosypał. Od początku miał jakiś problem i krzywo na nich patrzył. Pewnie przez tą książkę Rodiego i jego wywody na temat alchemii.

Nagle najemnik stuknął się w czoło.
- Ty, słuchaj! - wypalił w przestrzeń. - A może mnie najpierw poddajcie temu rytuałowi? Toć ja też mogę se coś przypomnieć!

Dopiero teraz zobaczył minę Calishy i dotarł do niego pewien drobny nietakt.
- Znaczy, pani... Calisho szanowna - poprawił się.

Dahlien
Posty: 1080
Rejestracja: 2022-02-26
Karta postaci:
Yvette
W tym momencie jej strona uzdrowicielki brała górę nad rozsądkiem i powinnością. Myśl, że mieliby nadwyrężać jej pacjenta, gdy ten jeszcze nie doszedł do siebie bardzo się dziewczynie nie podobała. Widać to również było na jej twarzy, kiedy rozmowa zeszła na wyciąganie z Rodiego dodatkowych informacji. Owszem, bez tej wiedzy zapewne nie obiorą nawet kierunku podróży, ale zeszłej nocy ten mężczyzna dosłownie walczył o życie! Ile krwi stracił i jakie szkody wyrządziło to w organizmie rolnika chyba tylko ona rozumiała. Z ulgą przyjęła więc propozycję Varasa.
- Sądzę, że warto spróbować. Wątpię, żebyście na którymkolwiek etapie waszej... przygody się rozdzielali, więc wspomnienie ukrycia księgi powinno być również w Tobie. Jeżeli da radę oszczędzić Rodiemu dodatkowego bólu wolałabym szukać innych innych rozwiązań. Nie uwłaczając mojemu pacjentowi, to jednak wydajesz się być silniejszy pod wieloma względami.
Spojrzała na Calishę i skinęła głową jakby na potwierdzenie swoich własnych snów. A może stanowiło to odniesienie do uwagi Białej Opiekunki o odnalezieniu włóczni? Starsza kapłanka wiedziała, że Yvette jej nie odmówi żadnej misji, na którą ją pośle. Nie po tym ile świątynia uczyniła dla niej samej.

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
Calisha skinęła powoli głową.
- Tak, to dobry pomysł - powiedziała. - I jako, że czas upływa, sugerowałabym już się za to brać. Tak więc, zanim zaczniemy, Varmadijrze, masz jakieś jeszcze pytania i wątpliwości?
Spojrzała na Yvette.
- Jeśli nie, to znajdź dla Varmadijra jakąś salę, w której nikt nie będzie wam przeszkadzać. Weź maści, wiesz które i natrzyj go. Ja w międzyczasie przygotuję specyfik. Allyn, zostań ze mną chwilę. Jest parę spraw, o które poproszę cię, byś sprawdził w straży. Poza tym potrzebujemy cię, byś informował, jak im idą poszukiwania naszych zbiegów.
Chłopak skinął głową na słowa kapłanki.
Veni, rescripsi, discessi

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Najemnik lekko ściągnął brwi na wzmiankę o nacieraniu. Eh, kapłani. Czy te rytuały naprawdę nie mogą być jakieś... mniej rytualne?

- Zaraz, powoli - podniósł hamująco dłoń. - Dobra, powiedzmy, że po tym całym smarowaniu przypomni mi się, gdzie ta książka... To co dalej? Idziemy tam z radosną pieśnią na ustach?

Dahlien
Posty: 1080
Rejestracja: 2022-02-26
Karta postaci:
Yvette
Młodsza z kapłanek wysłuchała poleceń i kiwając głową wstała ze swojego krzesła. Dla niej to było proste. Dostała polecenie do wykonania, które nie kłóciło się z jej własnymi przekonaniami, więc nie było co tracić czasu.
- Oczywiście Siostro.
Już miała wyjść prowadząc za sobą najemnika, kiedy ten bynajmniej nie zamierzał się ruszyć. Czy on naprawdę musiał wszystko opóźniać i utrudniać? Ale była w stanie zrozumieć jego wątpliwości. Dlatego teraz, stojąc już przy samych drzwiach odwróciła się do niego z najniewinniejszym uśmiechem anielicy, która zstąpiła na ziemię, by nieść ludziom ukojenie.
- Wtedy, kiedy już poznamy lokalizację księgi, pójdę po nią ucierając jednocześnie nosa Szarym Sieciom, żeby już więcej nikogo nie skrzywdzili.
Po jej błysku w oku zaś mógł tylko się domyślać, jak zamierzała tego dokonać. Było już jednak jasne, że nie będzie to dla niej pierwsza wyprawa w takowym charakterze.

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
- Tajemniczo - mruknął Varas, wstając z ławki. Niezbyt był zadowolony z faktu, że siostry nie zamierzały podzielić się z nim szczegółami swojego planu akcji. Póki co jednak nie widział sensu, by włazić im w paradę. Musiał im zaufać, a szczerze mówiąc, im on sam był dalej od głównego biegu wydarzeń, tym lepiej.

- Dzięki za rozmowę, szanowna Calisho - ukłonił się niezbyt zgrabnie przed Opiekunką. - Wierzę, że się jeszcze zgadamy - dodał, posyłając jej tajemniczy uśmiech don Pedra na odchodne. I ruszył za Yvette, choć niespecjalnie wydłużał kroki.

Dahlien
Posty: 1080
Rejestracja: 2022-02-26
Karta postaci:
Yvette
Na odchodne grzecznie skłoniła się przed swą przełożoną, a na koniec już całkowicie pomijając wszelkie konwenanse pomachała Calishy i Allynowi z szerokim uśmiechem na ustach. Chociaż ich problem należał do tych bardzo poważnych, tak ona czuła się jakby niesiona na skrzydłach. I teraz pytanie... czyje to były skrzydła?
Krok miała szybki, a jej oczy błyszczały z podekscytowania.
- Nawet nie wiesz jak to dobrze, że wczoraj do nas sami przyszliście. Był moment, kiedy naprawdę zwątpiłam, czy uda mi się Was znaleźć na czas, gdy zamiast na Ciebie i Rodiego wpadłam na tych dwóch typów, których załatwiliście.
Była spory kawałek przed nim, a gdy się odwróciła by spojrzeć na najemnika zmarszczyła nieco brwi.
- Och no... ociągasz się! Chodź!
Poczekała aż się z nią zrówna, by chwycić go za tę jego wielką masywną łapę i pociągnąć za sobą. Szli korytarzem przemierzając zakamarki świątynne i tylko co jakiś czas mijała ich jakaś adeptka.

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
- Mhm... - Elokwentnie odparł Varas, pozwalając się jednak złapać i prowadzić. Po tej całej rozmowie miał niemały mętlik w głowie. Szedł, wpatrując się w sklepienia, obrazy i kafle zdobiące przybytek. W zamyśleniu ledwie zwracał uwagę na mijające ich kobiety i ich spojrzenia.

- Spotkałaś ich też? I co?- zaciekawił się po chwili.

Dahlien
Posty: 1080
Rejestracja: 2022-02-26
Karta postaci:
Yvette
Weszli do tej części świątyni, do której niewielu miało dostęp. Na pewno nigdzie już nie mijali ich ludzie postronni, a jedyne kapłanki należały do tych starszych, wyższych stażem. Poprowadziła go jeszcze kawałek dalej, aż znaleźli się w pomieszczeniu bez okien, które za to zamiast sufitu zwieńczone było szklaną kopułą. Zamiast szkła jednak zbudowano ją z czegoś na wzór witraży, przez co w pokój niemal tańczyły plamki różnokolorowego światła. Sama przestrzeń była dość spora, pod ścianami ustawiono regały, dużą ilość świeczników, zaś na środku był... ołtarz? Trochę tak to wyglądało. Czy kapłanki Iselii składały swej bogini krwawe ofiary? Czy Varas miał być jedną z nich?
- Co tu dużo mówić. Martwi. - Wzruszyła ramionami, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. - Usiądź tam i ściągnij koszulę.
Wskazała na kamienny ołtarz, który faktycznie był dość niski. Sama zaś podeszła do kredensu wyciągając z niego buteleczkę z wonnymi olejkami. Na widocznym roboczym blacie zapaliła również świeczkę, nad którą zaczęła rozgrzewać wyjęty wcześniej specyfik. Po pokoju rozniósł się przyjemny ziołowy aromat. Chociaż... miał jeszcze jakiś inny, dość przyjemny dodatek, którego najemnik nie potrafił nazwać.
- Nie musisz się obawiać, naprawdę chcemy Wam pomóc. Raczej moje słowa niewiele dla Ciebie znaczą, ale nie dam Was skrzywdzić.
Powiedziała to stojąc do niego plecami, tak więc nie mógł zobaczyć jej miny.

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Najemnik obrzucił wzrokiem pomieszczenie. Kolorowe odblaski z witrażowej kopuły prawie zrobiły na nim wrażenie, jednak rozproszył się wystarczająco szybko, by estetyczne uniesienia nie zdążyły wykiełkować w jego umyśle. Przejrzał wzrokiem zawartość półek i regałów, nie kryjąc zdziwienia na twarzy, kiedy dostrzegał tam nieznane rzeczy.

- Dlaczego miałyby nic nie znaczyć? - zapytał, a jego głos zabrzmiał dziwnie blisko. Kiedy Yvette się odwróciła, dostrzegła, że nie siedzi na ołtarzu, tylko stoi tuż za nią i patrzy się jej na ręce. Uśmiechnął się do niej lekko, kiedy ich spojrzenia się spotkały.
- Powiedz no... Nie jesteś zwykłą kapłanką. Chcę poznać tą historię.
Niedbały ruch ręki w jej stronę mógłby wskazywać... że chodzi mu o jej blizny?

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość