Rozdział II: Trójkąciki i inne wielokąty
-
Denadareth
- Posty: 1390
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Bubeusz
- Posty: 1444
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Cholera, musiały zrobić niezłe śledztwo. A więc on i Rodi są w tej grze naprawdę istotni. Byłoby łatwiej negocjować, gdyby i on wiedział, o co w niej chodzi... Postanowił na razie nie być zbyt wylewnym.. Miał nadzieję, że to wielebne będą tu najwięcej gadać.
W odpowiedzi na przywitanie skłonił się niepewnie, lekko, na tyle lekko, by nie ryzykować, że gdzieś w koszulce pójdą szwy. W tych niedopasowanych ciuchach, z półotwartą, zarośniętą gębą i rozbieganymi oczami, krążącymi gdzieś po twarzach, zarówno tych prawdziwych, jak i namalowanych na obrazie, wyglądał jak ostatnia osoba, która byłaby godna na rozmowę z tak zacną kapłanką. Jak jakiś przybysz z innego wymiaru, zagubiony w czasie, miejscu i własnym umyśle.
A teraz miał jeszcze obok niej usiąść? Czy to godzi się? Poza tym nie będzie przecież siadał, kiedy tuż obok stoi kobieta.
- Może... Yvette niech usiądzie, jaa... postoję. - Przedepnął z nogi na nogę i wyprostował się, by pokazać, że nie jest zmęczony, tylko zwarty i gotowy. A przynajmniej stworzyć takie wrażenie.
-
Denadareth
- Posty: 1390
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Bubeusz
- Posty: 1444
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
- Tak, Varmadijr - odrzekł i widząc jej ciepły uśmiech, rozluźnił się nieco. Odwzajemnił go lekko i odważniej spojrzał jej w oczy, ciągle jednak zdziwiony, że tak zacna osoba pozwala poszukiwanemu za morderstwa najemnikowi na tak bliski kontakt.
Pewnie chciała tym podkreślić, że mu ufa i wierzy w jego niewinność. Co, musiał przyznać, udało się jej. A nawet więcej - poczuł się ważny, szanowany i doceniany, co mile połechtało jego ego. Niech no kumple z drużyny się dowiedzą, że gawędził sobie z samą Białą Opiekunką! Pewnie nawet nie będą wiedzieć, kto to.
Jej pytanie szybko jednak wróciło go na ziemię. Zgarbił się nieco, kładąc łokcie na kolanach, i podparł brodę na splecionych dłoniach. Patrzył gdzieś w obraz, na magiczną kość i światło Najświatlejszej. Więc to jednak on będzie mówić pierwszy. Czy powinien dzielić się tą historią? Żałował, że nie zdążył wcześniej pogadać z Rodim... I czy mówić o almanachu..?
- No więc ten - odezwał się w końcu, po chwili ciszy, na tyle długiej, że Calisha mogła już zacząć się zastanawiać, czy w ogóle zamierzał jej odpowiadać. - Żeśmy sprzedali całe zboże, na raz, za dobrą cenę. Poszliśmy do knajpy, aby to uczcić. Tam jednego, drugiego... Pamiętam, że po kilku zmieniliśmy lokal... jakaś dziura z czerwonym ptakiem na szyldzie. A potem już niewiele. Był jakiś gościu proszący o ochronę... taki tam, nijaki, brunet, chudy, chyba przy kasie... a potem go napadli. Odstraszyliśmy bandziorów, ale typ zszedł nam na rękach. Myśmy go kur...de nie zabili, my go ratowaliśmy! - uniósł się na moment, kiedy wróciły emocje związane z tą jawną niesprawiedliwością. Widać było, że szukał u Calishy oznak zrozumienia.
- No, a potem... Tyle z tej nocy pamiętam. Ktoś nam coś dosadził do trunków, na stówę. - podkreślił. - I obudziliśmy się na jakimś strychu, z kolejnym trupem u boku i strażą na karku. Zwialiśmy do Labiryntu, gdzie nas przydybało tych trzech naćpanych popier... no, szaleńców. I chciało ukatrupić. Byli nadludzko silni i wytrzymali, a Rodi... - Varas zatrzymał się tu na moment. - Rodi był niezwykle dzielny - dokończył.
-
Denadareth
- Posty: 1390
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Bubeusz
- Posty: 1444
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
- Rodi coś mamrotał o jakichś książkach, on się w to bawi, ja nic nie pamiętam. Ale tak, mógł mieć, zwłaszcza, że o to pytasz.
Najemnik przyglądał się coraz uważniej Calishy, jakby chciał z niej wyczytać, po co jej te informacje. Zerkał też czasem na Yvette. Jedynie Allyn zdawał się w tym momencie dla niego nie istnieć.
- A trup... - Przez chwilę zmarszczył brwi, niezbyt zadowolony, że musi do tego wracać. Potem jednak przypomniał sobie detal, który mu zapadł w pamięć, a który mógł być istotny. Zaczął opowiadać z nowym zaangażowaniem. - Dziwny trup, bo przerżnięta szyja, a wokół żadnych śladów walki, rozbryzgów, czołgania się. Jakby zarżnęli go we śnie. Nasze noże są czyste, narzędzia zbrodni brak.
Znowu zerknął na nią, upewniając się, że nie podejrzewa ich o morderstwo.
- A jak wyglądał? Nie wiem, normalnie, taki ani stary ani młody, portowy strój zwyczajny, tylko skórę miał taką.. jakby opaloną, jakby nie stąd był. Nie miał nic przy sobie. No i dość zadbany, na pewno nie był robolem. Zresztą, po co zabijać roboli.
Wzruszył ramionami.
Bez sensu, nie?
-
Bubeusz
- Posty: 1444
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
- To jest chyba dobry moment, abyście wy też coś zaczęły mówić - rzucił z przekąsem, lecz zaraz się zreflektował. Nie może się tak zachowywać przy wielebnej Calishy!
Nie mógł już jednak cofnąć słów, więc po prostu udał, że nie było w nich żadnych emocji.
- W co takiego się wpakowaliśmy? - dodał całkowicie spokojnie, zwracając się bezpośrednio do Białej Opiekunki.
-
Denadareth
- Posty: 1390
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Bubeusz
- Posty: 1444
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Spojrzał na młodszą kapłankę jeszcze raz, starając się wyczuć jej emocje, i uspokoić swoje. W tym celu uśmiechnął się do niej całym wachlarzem zębów, które o dziwo miał równe i czyste. A potem zaczął mówić.
- Nie mam pojęcia, co jest w tej butli, ale zrobiło z nich... potwory. - Kiedy Varas skupił się na przypominaniu sobie sytuacji, wrócił mu normalny, zaangażowany głos. - Uciekaliśmy, ale oni byli nadludzko szybcy. Pierwsza była kobieta, jakaaś brudna i chuda wieśniara, jak jej Rodi przyfanzolił - tu gest ciosu - to jakby skrzydeł dostała, poleciała w niebo i się rozwaliła o tam, parę metrów dalej, o ścianę domu - zaczął pokazywać rękoma odległości. Widać było, że ta walka to było coś, co bardzo przeżył, i przeżywał znowu, kiedy o tym opowiadał.
- Ja sam bym tego nie zdzierżył, a ona... sobie wstała! - Niemal zawołał, a jego nagle podwyższony głos potoczył się lekkim echem po świątynnym korytarzu. - Jak gdyby nigdy nic! Drugi był też taki niby pizduś plastuś ledwie urobiony, a jak on siekaał! I jak z gumy byli, każdego ciosu unikali! A trzeci to był byku taaki - tu rozszerzył ramiona, żeby podkolorować rozmiary ostatniego napastnika. - Olbrzym. Nie widziałem większego człowieka chyba. Jak rzeźba, jak posąg. Jak jakiś... golem, twardy jak skała. Ledwieśmy dali mu radę, a on... a jak już żeśmy myśleli, że po nim, to on się ku...śka jeszcze rzucał i za mordę chwytał. I udusić chciał!
-
Bubeusz
- Posty: 1444
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Natomiast co innego było teraz istotne.
- Sukinsyny bez honoru... - mruknął, po czym wyprostował się. - Dobra, rozumiem, że mówimy o groźnej szajce psychopatów, ale... co MY mamy z tym wspólnego? Ja, Rodi..? Ty? - dodał po sekundzie, patrząc na Yvette.
Zaczynał powoli rozumieć, że nie ma do czynienia ze zwykłą kapłanką, która tylko lekko wypada ze swojej roli.
- Czemu nas szukałaś? Jeśli chodzi tylko o tę książkę, to... - zawahał się chwilę. Wiedział, że nie powinien takich decyzji podejmować bez zgody przyjaciela, ale podejrzewał, że Rodi postąpiłby tak samo.
- ...jest wasza, w podzięce za pomoc i opiekę - dokończył ciszej.
- Jest tylko taki problem, że, z tego, co mówił Rodi, to ją gdzieś wsadził w pierony i za cholerę nie pamięta, gdzie.
Najemnik rozłożył ręce i uśmiechnął się głupio, unosząc brwi.
-
Denadareth
- Posty: 1390
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Bubeusz
- Posty: 1444
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
- C.. Co? - wymamrotał, na tyle cicho jednak, że wielebna mogła to zignorować i kontynuować swój wywód. - Vaussein-Ku... Qur?
Cholera.
Cholera, cholera, szlag. A najgorsze miał dopiero usłyszeć. Kiedy zrozumiał, że wpadł w to po uszy i schowanie się na przeczekanie, a tym bardziej powrót do starego życia przestały być możliwe, wyraźnie się zgarbił i pomarkotniał. Chyba dopiero teraz do niego docierało, że to nie są pijackie potyczki rozsierdzonych marynarzy, tylko poważna gra na śmierć i życie. Jego śmierć i życie.
I jeszcze jedno - że puszczenie "tej wieśniary" wolno, kiedy miał ją na widelcu i mógł dobić, było jednym z największych błędów ostatniej dekady.
- Ta... - potwierdził, a dłonie powoli, samoistnie zaczęły zaciskać mu się w pięści. To był gniew, który stopniowo, acz nieubłaganie napływał w miejscu rozgoryczenia, dodając mu sił i determinacji.
Podniósł głowę i spojrzał na Calishę.
- Trzeba ich powstrzymać - stwierdził oczywistość, jednak to, co do tej pory nie było oczywiste, to jego udział w tym przedsięwzięciu. Teraz mieli jasność.
- Musimy wydobyć z Rodiego, gdzie jest ta zasrana księga. Na pewno macie jakieś specyfiki na pamięć! A potem pójdziemy tam i...
Zawahał się, tracąc impet. Zerknął na Yvette, a potem znowu na Calishę.
- Jaka jest szansa, że kiedy pójdziemy za księgą, skończymy tak samo, jak ten... agent Task'shamtu?
Nachylił się do kapłanki bliżej, kładąc dłoń na swoim kolanie.
- Nie rozumiem tu czegoś. Czemu ten cień, jak był tam na strychu, nie ściął i nas? Przecież nas widział. Czy to nie jest... człowiek?
-
Denadareth
- Posty: 1390
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Bubeusz
- Posty: 1444
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Przez moment zaczął podejrzewać, że ciągle myślą, że kłamie i ukrywa lokalizację almanachu. Przeczesywał jednak w swojej głowie jeszcze raz te wspomnienia... i poza tym, że Rodi coś gadał o książkach nic nie przychodziło mu na myśl. Miał gdzieś w wyobraźni mglisty obrazek, jak farmer klęczy przy trupie i trzyma coś prostokątnego w rękach, ale wtedy, zaaferowany wypatrywaniem napastników, nawet nie zwrócił na to uwagi. Myślał też o tym, że muszą stąd spadać, zanim to ich ludzie zaczną podejrzewać o morderstwo.
Na słowa Yvette o współpracy, również się uśmiechnął, pokazując ząbki, lecz jego brwi pozostały nisko przy oczach.
- Moja wiara w sukces właśnie znacząco wzrosła - rzekł, również zostawiając nieco przestrzeni na przekorność, ale w głębi ducha był szczerze zadowolony, że nie zostawią go samego z tym gównem.
- No dobra, a czym jest ta... broń, o której mówisz? - Wrócił swoją uwagą do Opiekunki, choć w głowie zakiełkowało mu zupełnie inne pytanie: czy ona właśnie powiedziała, że Yvette jest tysiąc razy lepsza od niego?
-
Denadareth
- Posty: 1390
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Bubeusz
- Posty: 1444
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Nagle najemnik stuknął się w czoło.
- Ty, słuchaj! - wypalił w przestrzeń. - A może mnie najpierw poddajcie temu rytuałowi? Toć ja też mogę se coś przypomnieć!
Dopiero teraz zobaczył minę Calishy i dotarł do niego pewien drobny nietakt.
- Znaczy, pani... Calisho szanowna - poprawił się.
-
Denadareth
- Posty: 1390
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Bubeusz
- Posty: 1444
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
- Zaraz, powoli - podniósł hamująco dłoń. - Dobra, powiedzmy, że po tym całym smarowaniu przypomni mi się, gdzie ta książka... To co dalej? Idziemy tam z radosną pieśnią na ustach?
-
Bubeusz
- Posty: 1444
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
- Dzięki za rozmowę, szanowna Calisho - ukłonił się niezbyt zgrabnie przed Opiekunką. - Wierzę, że się jeszcze zgadamy - dodał, posyłając jej tajemniczy uśmiech don Pedra na odchodne. I ruszył za Yvette, choć niespecjalnie wydłużał kroki.
-
Bubeusz
- Posty: 1444
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
- Spotkałaś ich też? I co?- zaciekawił się po chwili.
-
Bubeusz
- Posty: 1444
- Rejestracja: 2021-06-13
-
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
- Dlaczego miałyby nic nie znaczyć? - zapytał, a jego głos zabrzmiał dziwnie blisko. Kiedy Yvette się odwróciła, dostrzegła, że nie siedzi na ołtarzu, tylko stoi tuż za nią i patrzy się jej na ręce. Uśmiechnął się do niej lekko, kiedy ich spojrzenia się spotkały.
- Powiedz no... Nie jesteś zwykłą kapłanką. Chcę poznać tą historię.
Niedbały ruch ręki w jej stronę mógłby wskazywać... że chodzi mu o jej blizny?
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość