Rozdział I: Nieprzyjemne przebudzenie

Chłop i najmita. Dwóch osiłków, których połączył tajemniczy almanach. Oraz fakt, że są ścigani.
Elethain
Posty: 166
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Rodi
- A weź mnie w dupę pocałuj! - Obruszył się Rodi. - Ja chciałem tylko plony opić, nigdy ich tak szybko nie spyliłem, książka gówno ma do tego, capie!
Chociaż jego brudną twarz wykrzywiał uśmiech, ciężko było się oprzeć wrażeniu, że Rodi mówił pół żartem, pół serio - jakby jednocześnie nie tylko uniżenie odwdzięczał się Varasowi, ale też tłumaczył samego siebie. Nie był to może najbardziej przekonujący pokaz pewności siebie, ale farmer najwyraźniej nie zamierzał poddać się bez walki.
- Jeszcze teraz fikać do mnie będzie, pajac jeden. - Rodi popchnął kolegę. - Kurwa, z ciebie jest taka pizda, że nawet wyłysieć nie możesz normalnie, tylko zakola dookoła głowy masz jak jakiś kurwa debil!
art: Aboy Ningthouja @ Artstation

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Vari nie zastanawiał się długo nad odpowiedzią.
- Co ty tam seplenisz, kmiocie? - chwycił Rodiego za koszulę na piersi. - Mało ci przygód na dziś, brakuje obitej mordy do kolekcji? - Odepchnął go, nie szczędząc siły. I zaraz doń doskoczył, trzymając ręce szeroko po bokach, gotowe do sparingu.
- Odszczekuj to, kundlu. - Chciał jeszcze raz popchnąć Rodiego, ale ten skutecznie zbił jego natarcie.

Chwilę później szamotali się już w parterze.
- Zachciało mi się... kurwa... z kretynem... zadawać... - sapał Varas między kolejnymi ciosami, zupełnie już nie pamiętając ani o drzwiach, do których przed chwilą zapukał, ani o goniącej ich straży.

Elethain
Posty: 166
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Rodi
Takiej odpowiedzi na swoje żarty Rodi zupełnie się nie spodziewał. Przed pierwszym razem uchronił go jeszcze refleks pijaka, ale kiedy posypały się na niego pięści, rolnika zupełnie zatkało. Jak słomiana kukła z tarczą na głowie stał i jakby nie reagował, cofając się jedynie pod gradem ciosów. Obraz podwórka tańczył mu przed oczami, w uszach dzwoniło, utrzymywanie siebie w pionie z każdym uderzeniem stawało się coraz trudniejsze. W końcu jednak zaczęła też do Rodiego docierać złość. Między kolejnymi atakami, zupełnie nagle, zajął się gniewem jak żagiew w stogu siana. Dzwonienie w uszach zamieniło się w szum gdy wierzgnął się i spróbował niczym baran pociągnąć Varasa z łba.
art: Aboy Ningthouja @ Artstation

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
- Co jest, już faja zmiękła? - Widząc, że Rodi nie oddaje, Varas zwolnił, a jego ciosy stały się bardziej zaczepne niż faktyczne. Zupełnie zrezygnował z gardy, nie spodziewając się kontry. I wtedy tak dostał z dyńki, że aż zrobił kilka kroków w tył i podparł się ściany.

Cisza. I tylko szybki oddech.
Skutecznie ostudziło to najemnika, który zaczął powoli zdawać sobie sprawę z całego tego absurdu.

- Nie wkurwiaj mnie, gdy jestem na skraju - w końcu wypluł z siebie groźnym tonem, lecz w tym zdaniu zabrzmiały też przepraszające nuty.

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
Uwagę Varasa i Rodiego na chwilę przyciągnęła lekko trzaśnięcie drzwi. Kobieta, która zniknęła wcześniej, stała w nich, trzymając butelkę wypełnioną wodą. Widząc ich bijących się, zamarła w bezruchu z otwartymi szeroko ustami. Powoli, wycofała się z powrotem wgłąb budynku, zamykając drzwi ponownie za sobą.

Tymczasem coś co Varas powiedział obijało się w umyśle Rodiego. Nazwał go cieciem. Nie on pierwszy tej nocy. W tej karczmie z czerwonym... pelikanem... bocianem... gołębiem... no, ptakiem był jakiś człowiek, jakiś człowiek, który chciał wynająć Variego jako ochroniarza... ale pogardliwie się wyraził o "tym cieciu". To... to on umarł, na rękach Rodiego, w zaułku za sklepem "Mięso i nie tylko"...

Tymczasem w oknach na placu pojawiali się ludzie, przyglądając się zamieszaniu.
Veni, rescripsi, discessi

Elethain
Posty: 166
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Rodi
Rodi z początku ledwo nawet zauważył przyciągniętą pokazem agrarnych sztuk walki publiczność. Niedoszły wojownik szkoły barana był na to nieco zbyt wściekły. Nie usłyszał więc zupełnie przepraszających brzmień w głosie kolegi - zamiast tego wycelował w niego palec wskazujący.
- Nie wkurwiaj mnie; kropka. - Odwarknął, ze szczerą złością i czystym wyrzutem. - Pierdolę, gdybyś chociaż bandziorów tak prał tak jak człeka co za ciebie buli...
Intruzi - czy to w formie natrętnych myśli, czy natrętnej widowni - niezbyt pomagały mu się opanować, jednak skutecznie odwodziły gniew od Varasa. Rodi niedbale wytarł spoconą twarz w rękaw i spojrzał na kolegę z byka. Chyba najbardziej w tym wszystkim denerwował go fakt, że nadal najlepsze szanse mieli we dwóch. Zakląwszy uprzednio z uczuciem, Rodi odezwał się w końcu:
- Idziemy. - Postanowił tylko, po czym zaczął kierować się do wyjścia, w stronę gromady gapiów.
art: Aboy Ningthouja @ Artstation

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
- Następnym razem po prostu daruj sobie te wieśniackie dowcipy - wzruszył ramionami Varas, po czym posłusznie ruszył za Rodim, wsadzając ręce do kieszeni kamizelki. Chyba on również nie zapomniał jeszcze, jak go wczoraj potraktowano. Na pewno nie na poziomie emocjonalnym.

Opuścili to nieszczęsne podwórko i znów zagłębili się w ciasne uliczki Labiryntu.
- Znajdźmy jakąś do kurwy wodę - burknął najemnik. Był na siebie zły, że dał się sprowokować, i że przeszła mu koło nosa świeża woda, w dodatku podarowana przez ładną kobietę. Jakby tego było mało, zwrócili na siebie uwagę, co było średnio mądre, kiedy ucieka się przed strażą. Ostatnie, na co miał teraz ochotę, to kolejna dawka sprintu i adrenaliny.

Elethain
Posty: 166
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Rodi
- Gadała dupa z panem, psia jego mać. - Warknął jedynie pod nosem Rodi, nie zamierzając w ogóle nawiązywać tego dialogu.
Tak naprawdę, głośniej niż jakakolwiek złość przemawiał teraz przez niego jego tępy, ośli upór. On też zaczynał czuć pragnienie, a nawet ból; jakby z każdym przełknięciem próbował połykać piasek. Varas miał rację, wiedział o tym doskonale, ale w jakiś dziwny sposób miał problem z przyznaniem jej komuś, kto dopiero co za zwykły żart okładał go kułakami. Szedł więc we względnej ciszy, tupocząc buciorami, próbując skupić się na kolejnej z natrętnych prawd - na tym wszystkim, co zaczynał sobie przypominać przez pijacką mgłę.
Wystarczyło, żeby po prostu szedł przed siebie w zupełnie obcym sobie miejscu, epatując frustracją. Był jak postać żywcem wyjęta z bajki, a umieszczona w jakimś zwyrodniałym horrorze.
art: Aboy Ningthouja @ Artstation

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
- Tam! - zawołał nagle Varas. Jedna z bocznych uliczek, którą mijali, zdawała się prowadzić na inne podwórze, na środku którego stała... studnia.
Nie czekając na kompana, ruszył niemal biegiem w tamtą stronę. Wkrótce wyciągnęli pełne wiadra zimnej, czystej wody, mogąc się nią raczyć do woli. Zaspokoiwszy pragnienie, najemnik opłukał jeszcze kilka razy twarz, a potem z pomrukiem zadowolenia wylał sobie resztkę wody na głowę. Otrząsnął się i z uśmiechem wystawił twarz ku słońcu.

Siedząc tak, zerknął na pijącego Rodiego. Chciał się podzielić swoją radością, ale widział, że jego towarzysz wciąż się krzywi.
- I co, będziesz się teraz boczyć jak panna w rui? Daj spokój, nie pierwszy raz w ten durny łeb dostałeś i nie ostatni - rzekł, siadając na krawędzi studni. Uśmiechał się półgębkiem, ciekawy, jak Rodi na to zareaguje.

Elethain
Posty: 166
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Rodi
Czysta - nazwijmy to - woda zmyła mnóstwo z jego złości. Pozostało już tylko jego oburzenie - i tak jak wszystkie drogi prowadziły do Nimnaros, tak każda myśl, nawet zupełnie niezwiązana z Varasem, sprowadzała się do tego, że naprawdę bardzo chciał dać mu w mordę. Co gorsza, pod kopułą Rodiego jawił się wniosek, że byłoby to zresztą całkowicie uzasadnione, ale jednak farmer nie zrobił z tym nic. Stał obok, ocierając rękawem pochlapaną brodę i twarz, łypiąc na siedzącego na studni kolegę.
- Dalibogi ażebyś się tam teraz nie spierdolił na dół - odparł kąśliwie, choć nie bez iskry rozbawienia - stęskniłbym się za tym jakiś ty dowciapny.
art: Aboy Ningthouja @ Artstation

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Varas zerknął w dół studni, udając zatroskanie.
- No, byłoby szkoda - zgodził się. - Kogo ty byś wtedy wkurwiał? - Zaśmiał się, po czym zeskoczył z murka na ziemię.
- Dobra, ruszajmy dupy - rzucił, rozglądając się. - Coś mi się to miejsce... kojarzy... - Zdążył zrobić kilka kroków w stronę ulicy, kiedy nagle stanął jak wryty.

Dokładnie naprzeciwko kiwał się leniwie szyld pewnej knajpy. A na szyldzie widniał czerwony ptak.

Elethain
Posty: 166
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Rodi
W tym momencie spadło na niego łapsko Rodiego. Farmer raczej zdecydowanie pociągnął go za ramię w przeciwną stronę.
- Kurwa, Varas, idźmy stąd. Ja pamiętam to miejsce. - Przerwał mu Rodi, raczej poważnym, może nawet przestraszonym tonem. - Chodźże.

Rolnik zaciągnął najemnika kawałek dalej - na tyle daleko, by podejrzany szyld zniknął im z oczu. Z tej uliczki jedynie dach karczmy butnie wychylał się ponad okoliczne rudery, górując złowieszczo nad parszywym osiedlem.
Upewniwszy się, że są sami, Rodi spojrzał Varasowi w oczy. Znów był blady i wyglądał na przerażonego, ale tym razem nie odjęło mu ani mowy, ani trzeźwości.
- Varas, my tam byliśmy. Pamiętasz? - Zaczął cicho. - W tej karczmie, z tym czerwonym gównem na szyldzie - machnął ręką, po czym zająknął się na moment - to tam ten gość cię chciał nająć do ochrony, pamiętasz? Kurwa, ten typek co, no wiesz, kurwa. Ten ze strychu. Zwyzywał mnie od cieciów, kutas. A potem, potem kurde nie pamiętam.

Zaaferowany Rodi przetarł czoło rękawem, wpatrzony w jakiś przypadkowy punkt, po czym, nagle czymś przestraszony, utkwił spojrzenie w swoich dłoniach. Bezwiednie zaciskając je w pięści.
- Pamiętam tylko, że był jakiś sklep, u jakiegoś rzeźnika. I tam ten facet...
Nie dokończył. Po prostu popatrzył na kolegę, zupełnie jak przyparte do muru osaczone zwierzę.
- To się chyba "Mięso i nie tylko" zwało, albo coś. Pamiętasz? - Zapytał Varasa, jednak wyglądał tak, jakby nie robił sobie żadnych nadziei.
art: Aboy Ningthouja @ Artstation

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Zmarszczone brwi najemnika wskazywały, że i on się trochę strapił. Nie wiadomo, czym bardziej - zachowaniem towarzysza, czy jego słowami.
- Ta, to tam nam kipnął ten gościu - Varas powiedział w końcu to, czego nie powiedział Rodi.

Przez chwilę milczał.
- Pójdę tam i się dowiem, co tam się wczoraj działo - podjął w końcu decyzję.

Elethain
Posty: 166
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Rodi
- Do reszty posrało cię? - Odparł nieskładnie Rodi.
Te niezbyt eleganckie słowa zabrzmiały jakby zostały wypowiedziane przez zupełnie inną osobę, zupełnie nieprzekonaną, jakby odpowiadającą w ten sposób, bo tak co najwyżej wypadało, albo tak zakładał jakiś pokraczny scenariusz. Rolnik nawet nie wyglądał na obruszonego deklaracją Varasa, wręcz przeciwnie - jakby ważył za i przeciw. Problem tkwił w tym, że to był dobry, chociaż bardzo niebezpieczny pomysł. Rodi był zmartwiony.
- Varas, a co jeżeli tam ktoś na nas czeka? - Tu przerwał na moment, po czym machnął ręką. - Jeśli ty idziesz, to chuj, też idę. Razem żeśmy w to gówno wdepli, razem z niego wyjdziemy.
Wzruszył ramionami, jakby próbował sobie samemu i Varasowi dodać otuchy. Zadziałało - Rolnik, choć nadal przeraźliwie blady, uśmiechnął się z lekka.
- Ino paciorek do Illany i hajda, raz kozie śmierć, nie?
art: Aboy Ningthouja @ Artstation

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
//Jedna uwaga (mój błąd jeśli nie wyraziłem się jasno - ale może zostać łatwo wyjaśniona obecnym stanem naszych bohaterów) - mężczyzna, który zginął w zaułku, to nie był ten ze strychu. Trup ściele się gęsto!
Chyboczący się na wietrze wiatr z czerwoną czaplą... żurawiem... bocianem... no, flamingiem. Chyboczący się, jak chybotał się cały świat Rodiemu i Varasowi od ilości wypitego alkoholu zeszłej nocy.
Szczurowaty jegomość proszący Varasa o ochronę i wyzywający Rodiego... obu mężczyzn wywalonych z oberżu za burdę, która się wywiązała... postanawiający śledzić go i dać mu nauczkę.
Spod różowego flaminga, idąc niczym marionetka na sznurku prowadzonae przez kogoś innego - swoje podświadomości chyba - Rodi i Varas prześledzili drogę, którą pokonali poprzedniego wieczora. Wkrótce stanęli przed szyldem odważnie głoszącym "Mięso", z dopisanym nieco później "i nie tylko". Na prawo od sklepu widoczne było wejście do uliczki, zaułku... TEGO zaułku.
Chociaż wyglądał jak każda uliczka, może nawet nieco czystsza niż większość, to w oczach Rodiego i Varasa zdawało się urastać do roli wrót do piekielnych czeluści.
Wystarczyło tam tylko zajrzeć by...
Ależ chcieli mu dowalić! Wyzwać Rodiego od ciecia! Poza tym, czy on nie wiedział, że jak jest dwóch kolesi i oferuje się jednemu robotę, to uprzejmość nakazuje, by zaoferować ją drugiemu? Zresztą, co za dziwak chce wynająć pijącego sobie w najlepsze faceta?
Śledzili szczurowatego aż do zaułku. Gdy tylko się tam zjawili usłyszeli jakąś szamotaninę, krzyki, walkę. W normalnym stanie może ruszyliby i postarali się komuś pomóc? A może wycofaliby się, uznając, że to nie ich problem? Ale rozgrzewani alkoholem i chęcią bitki, wpadli do zaułka.
Zakapturzone postacie, całkowicie zaskoczone pojawieniem się dwójki potężnych postaci, rozpierzchły się, pozostawiając szczurowatego martwego na ziemi. Czy to Varas wtedy powiedział, by się wynosiły? W każdym razie to Rodi, pochylił się nad zwłokami, przyciągany nie przez zabitego, ale przez zaciskaną przez niego w palcach księgę, o skórzanej okładce, bez tytułu, jedynie z narysowanym na niej srebrnym owalem twarzy, na którym było widać parę oczu.
Pamiętał jak podniósł księgę i schował obok swego almanachu... ale przecież nie miał jej ze sobą...

Veni, rescripsi, discessi

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
- To tu, jak w mordę strzelił - mruknął Varas, też sobie coś przypominając. - Szliśmy za nim... Zadźgali go jak młodego. Ale pamiętasz, jak spierniczali na nasz widok? - zapytał Rodiego, najwyraźniej bardzo zadowolony z efektu, jaki wywołali.

Najemnik rozglądał się po zaułku, szukając jakichkolwiek innych śladów, przedmiotów lub widoków, które rozbudziłyby jego pamięć.
- Musimy dowiedzieć się, kim był ten gościu - skonstatował po chwili milczenia. - Tyś go macał, pamiętasz coś więcej?

Elethain
Posty: 166
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Rodi
Rodi brudnymi paluchami tarł się po czole, jakby ręcznie próbując skalać je objawami zdolności do logicznego myślenia. Fakt faktem, albo mu się to udało, albo faktycznie coś sobie przypomniał. Uniesione brwi wcisnęły mu się pod dłoń, jakby w obawie przed tym, co miał właśnie powiedzieć, a on sam znów zbladł. Elementy układanki, pozornie w chaosie, nagle ułożyły się w kolejny szereg faktów, poszlak i spostrzeżeń.
- Varas, niech to chuj jasny strzeli - zaczął, szeroko otwartymi oczyma gapiąc się tępo w najbliższą ścianę.

Rodi wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
- Ten chłop ze strychu to jednak inny facet niż ten tu. - Spojrzał na Varasa. - Kurwa, mogę cosik źle pamiętać, ale ten kutas z przybytku wyglądał jak jakiś szczur. Ten pod dachem był taki prawie jak my, kark jak łośka od woza, pamiętasz? To nie mógł być on.

Farmer zrobił krok w bok, opierając się dłonią o ścianę. Przestał, gdy zobaczył, że zostawia po sobie ślad brudu - naprędce wytarł go rękawem, na miejscu odbicia ludzkiej dłoni pozostawiając coś na miarę rozmazanego gówna.
- Co wincyj - zaczął znowu, gapiąc się w kolegę beznadziejnie, jak zagubiony pies - moja książka. Nie wiem jak, ale ona była tutaj. I była jeszcze jedna, taka dziwna.

Na sam koniec Rodi oparł się o tę samą ścianę, paskudząc ją do kompletu jeszcze przepoconym odciskiem pleców.
- I wyjebali mnie z piniendzy. Za zboże. Nic się nie ostało, ani pieniążka.
Utkwił wzrok w swoich butach i stał tak dłuższą chwilę.
- Cożem ja kurwa narobił - dodał w końcu półszeptem, podpierając czoło na swojej dłoni.
art: Aboy Ningthouja @ Artstation

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Varmadijr pokręcił głową raz, drugi, coraz mocniej wgapiając się w Rodiego. Nie dowierzał, a jego lewa brew wędrowała coraz wyżej z każdym kolejnym, wypowiadanym przez kompana słowem.
- Weź ty się.. - klepnął go w ramię i potrząsnął lekko, jakby chciał go dostroić. - Skup się. I jeszcze raz, po kolei.

Wyciągnął rękę i wyprostowywał kolejno palce.
- Po pierwsze, jaka książka? Jaka znowu druga książka? Tyś podwójnie już czasem nie widział?
- Po drugie, jak to wyjebali z pieniędzy? Kto? Kiedy, dlaczego? Za co? Weź no sprawdź się po kieszeniach dwa razy lepiej.
- Po trzecie... - zawahał się nagle na moment. - Po trzecie to nie odwracaj się, ale tam stoi typ, który się nam przygląda - dokończył ciszej, widząc, jak za jakimś rogiem chałupy, niby to leniwie paląc skręta, stoi podejrzana postać i co jakiś czas rzuca na nich okiem.

To mógł być zwykły mieszkaniec... ale może coś wiedział? Albo wczoraj widział?

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
Mężczyzna - wysoki brodacz w nieco obszarpanym stroju, który kiedyś jednak musiał być dość dobrej jakości - bardzo nie chciał pokazać po sobie, że obserwuje dwójkę... ale bez wątpienia łatwiej mu byłoby to ukryć gdyby nie fakt, że nie miał jednego oka, przez co dość wyraźnie musiał się odwrócić w stronę Varmadijra i Rodiego, by ich obserwować. A może to skręt, którego palił, sprawił, że nie był dostatecznie ostrożny?
Varmadijr i Rodi, zwłaszcza w obecnym stanie, może nie byli najlepszymi cichociemnymi jakich widziało Nimnaros, ale póki co najwyraźniej udało im się ukryć przed obcym to, że zauważyli jego zainteresowanie...
Tymczasem Rodi wciąż nie mógł przestać myśleć.
Księga... księga... dwie księgi... to brzmiało jak jakaś głupia dziecięca wyliczanka... Czy ktoś ją Rodiemu zabrał? Zgubił ją? Nie... nie zgubił. A więc... ukrył! Tak, ukrył ją gdzieś. Ale gdzie? I dlaczego? I dlaczego ją w ogóle wziął?
Veni, rescripsi, discessi

Elethain
Posty: 166
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Rodi
Na kłopoty wieśniak i najmita - takim niestraszny żaden bandyta. Najwyraźniej taka dewiza przyświecała Rodiemu, gdyż ciężko było po nim zauważyć jakąkolwiek reakcję na ostrzeżenie Varasa. Podejrzany jegomość był dla chłopa co najwyżej dziwnym cieniem w kącie oka, ale jego obecność, choć oczywiście niepokojąca sama w sobie, nie wpędziła farmera w panikę. Pomimo lawiny gorzkich słów, które skierował wcześniej pod adresem kolegi, Rodi czuł się w jego towarzystwie raczej pewnie - w końcu, tak jak to wcześniej zauważył, to za to jemu płacili. Za rozprawianie się z typami takimi jak tamten. Poza tym, było ich dwóch, obydwaj o końskim zdrowiu i krzepie.

Ta świadomość dodała mu otuchy - choć zupełnie nie pomogła w szukaniu odpowiedzi na Varasowe pytania. Rodi wyglądał teraz prawie jak detektyw - z tą różnicą, że nie szukał skrupulatnie dowodów na miejscu zbrodni, a desperacko w bagnie jego własnych wspomnień i myśli. Nie pomagało również to, że zazwyczaj kłopotał się przecież dupą Maryny, nie sprawami życia, śmierci, dobytku i wszystkiego pomiędzy. Po chwili wyglądał tak, jakby zaraz z wysiłku z ust miały mu zacząć wypadać drzazgi, a z uszu buchać ciemny dym.
- Nie pamiętam kiego ciula wziąłem książkę ze sobą - odparł, nieco ciszej - ale cosik kojarzę, że chyba schowałem ją gdzieś. Nie mogę se przypomnieć za cholerę.

Podniósł znów wzrok na Varasa.
- Co teraz? - Zapytał jeszcze na sam koniec, ewidentnie mając na myśli ich nowego znajomego.
art: Aboy Ningthouja @ Artstation

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Varas przewrócił oczami, słysząc wyjaśnienia Rodiego. Spodziewał się nieco większych konkretów. No nic.
Farmer dobrze znał tą minę, te ściągnięte brwi, tak, że nad nosem pojawiała się mała fałdka. Jego towarzysz zaczynał się irytować.

- "Co teraz"? - powtórzył najemnik, odważnie przenosząc spojrzenie na ich obserwatora. - Teraz niech on się martwi - rzekł ze spokojem i ruszył w jego stronę, lewą ręką zahaczając jeszcze Rodiego o ramię, aby dać mu znać, żeby i on poszedł.

- Hej, typie - przywitał się bez cienia uśmiechu. Z natury nie był zbyt dobry w uprzejmości, choć tym razem nawet nie próbował.
Podchodząc, przyjrzał się uważnie brodaczowi, rzutem oka zwracając też uwagę, czy gdzieś w pobliżu, w oknach czy na tarasach, nie czai się więcej mu podobnych.
- Jesteś stąd? Widziałeś może, co się tu działo dziś w nocy? - zapytał.

Elethain
Posty: 166
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Rodi
Rodi szedł prawie obok Varasa, ostrożnie, choć nie bez pewności siebie. W przeciwieństwie zaś do najemnika, chłop nie miał w zwyczaju od razu gruchać i prychać na innych bez powodu. Podczas gdy on zaczął brać dziwnego jegomościa na spytki, Rodi rzucił okiem na swoje buciory, zaklął siarczyście pod nosem, szybko wyciągnął słomę z butów, stanął obok kolegi i wreszcie z lekka skinął głową pod adresem nieznajomego.
- Dobry. - Zawtórował pytaniom Varasa.
Najsamprzód przecież kultura.
art: Aboy Ningthouja @ Artstation

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
Mężczyzna odchylił głowę do tyłu, podczas gdy jego jedyne, nieco rozbiegane, oko próbowało się skupić na Varasie.
- Dobry czy nie dobry? Kto to wie? - odpowiedział pytaniem.
Gdy się odezwał, obu mężczyzn owiał zapach rozmaitych ziół, które palił. Przynajmniej kilku spośród nich nie należało palić razem.
Przez chwilę przenosił wzrok to z jednego, to z drugiego.
- Nie musicie mnie zabijać - powiedział w końcu. - Nikomu nic nie wypaplam. Ha! A mówili, że nie będziecie tacy durni, by wrócić na miejsce jatki. Debile.
Nie było do końca jasne, czy ostatnie słowo odnosiło się do Varasa i Rodiego, czy tych, którzy twierdzili, że mężczyźni tu nie wrócą.
Veni, rescripsi, discessi

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
Varmadijr aż prychnął - nie wiadomo, czy w reakcji na słowa palacza, czy na drażniąco niedopasowaną mieszankę zapachów, jaka dostała się do jego nozdrzy. Wbrew temu, zbliżył się jeszcze o pół kroku.
- Kto mówił? - nacisnął mocnym głosem, a jego dłoń niecierpliwie zaciskała się w pięść i rozluźniała na przemian. - Znasz ich? I kogo zabili?
Nic tak nie dodawało animuszu w dyskusji, jak świadomość, że tuż za naszymi plecami stoi szeroki kolega. Dodatkowo, nie stwierdziwszy żadnego zagrożenia ani ze strony jednookiego, ani w jego najbliższym otoczeniu, Varas wyprężył się jeszcze bardziej. Choć nie zamierzał używać przemocy, jego rozmówca nie musiał o tym wiedzieć.

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
Mężczyzna pokręcił głową tak gwałtownie, że omal nie upadł. Mimo to... jego głos, chociaż może nieco rozleniwiony, był jednak czysty i mocny.
- Ja nie kapuś. Nie wypaplam was, nie wypaplam nikogo innego. Tak bezpieczniej - powiedział, po czym zachichotał. - Tym bardziej, że - gwałtownie zamrugał jedynym okiem - za was chociaż jest nagroda. Co wy możecie mi zaoferować?
Veni, rescripsi, discessi

Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Varmadijr ef Kajjen
- Nieobitą mordę z wszystkimi zębami - odwarknął Varas, coraz bardziej tracąc cierpliwość. Miał ochotę wziąć tego typa za fraki i rozwalić nim ścianę, o którą ten się opierał. Nie mógł jednak nie uszanować tego, co usłyszał. No tak, nie kapuś, to nie sprzeda.
- To gadaj chociaż, kto tu wczoraj zginął, o trupach gadać możesz. - Mimo targających nim emocji, najemnik ścisnął złość w sobie i wspiął się na swoje wyżyny negocjacyjne.

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
- Panie, spokojnie - zawołał, blednąc odrobinę i siląc się na spokojny ton. - Ja problemów nie chcę. Bo ja wiem, kto to zginął? To wy nie wiecie, kogo zabijacie? Nie moja rzecz, oczywiście, nie moja. Ja nie oceniam, ja nie kapuję. Ja mogę wam pomóc.
Pokiwał gwałtownie głową, jakby chcąc dodać powagi lub wiarygodności swoim słowom.
- Ja widziałem plakaty, szukają was, prawda? Durne strażniki, halabarda im w dupę - powiedział. - Ja mam drobny biznes. Ktoś chce zniknąć, opuścić miasto lub po prostu się ukryć, dają mi pieniądze i ja pomagam.
Veni, rescripsi, discessi

Elethain
Posty: 166
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Rodi
Rodi prychnął w odpowiedzi. Tak negocjacyjnie, z namaszczeniem godnym wsiowego prostaka. Varas dobrze gadał - nie bez odrobiny ciężaru na sercu postanowił iść jednak za ciosem, wykorzystując krótką, niezręczną przerwę w rozmowie.
- Wicie, panie, czegoś tu nie rozumieję. - Odparł. - Rozumicie, bo kruca, tak się śmisznie składa, że ktosik co o nas wi już na nas zakapował. A tera pan nas cosik śledzi, widzi dużo o co chodzi. I tak se miarkuję: po kiego czorta?
art: Aboy Ningthouja @ Artstation

Denadareth
Posty: 1390
Rejestracja: 2021-06-13
Tym razem mężczyzna wytrzymał wbity w niego wzrok. No, prawie.
- Co tu do zrozumienia? - wzruszył ramionami. - Wszyscy wiedzą, że mordercy wracają na miejsce zbrodni, prawda? To i umyśliłem, że może się pojawicie i zrobimy interesik. A jeśli nie to... wolna wola, panowie.
Nachylił się, nieco konspiracyjnie, w stronę obu mężczyzn.
- Ja ogólnie dużo wiem i dużo widzę - powiedział. - I z tego potem żyję, ale...
Nagle wyraz jego twarzy się zmienił.
- Ale okazuje się, że nie tylko ja wiem, że mordercy wracają na miejsce przestępstwa.
Jego wzrok podążył za plecy Varrasa i Rodiego. Tam stały trzy postacie: zbudowany jak dąb, zadziwiająco przystojny mężczzna i długich blond włosach, drugi mężczyzna, znacznie niższy i chudszy, o pooranej strupami twarzy i kobieta, która może byłaby i ładna, gdyby raz w życiu umyła twarz i włosy... i gdyby jej przekrwione oczy nie wyglądały jakby była solidnie naćpana.
- Ja nie mam z nimi nic wspólnego! - zawołał trzymany przez Varrasa mężczyzna. - Znacie mnie!
- Panowie - powiedział przystojniak, ignorując jednookiego. - Chciałbym móc powiedzieć, że to nie musi skończyć się boleśnie, ale wszyscy wiemy, że to byłoby kłamstwo. Waszego obrońcy tu nie ma, więc nie próbujcie się nawet bronić. Jeśli będziecie współpracować, to po wszystkim nawet będziecie w stanie dalej chodzić.


W pamięci Rodiego coś zafalowało, jakiś mglisty obraz i uczucie... Obraz jego pięści zderzającej się ze twarzą przystojniaka... i uczucie bólu w ręce i nadgarstku, podczas gdy dryblas tylko się lekko skrzywił. Varras zaś sobie przypomniał, jak leżał na bruku i wymiotował, niezdolny nawet podnieść gardy, gdy zbliżał się do niego wysoki łysol z poszczerbionym mieczem... i to, że chwilę później łysy leżał na ziemi, obiema rękami próbując zatamować krwotok z przeciętej tętnicy szyjnej.
Veni, rescripsi, discessi

Elethain
Posty: 166
Rejestracja: 2021-06-13
Karta postaci:
Rodi
- Jeee tam. - Odparł tylko Rodi.
Mimo zuchwałej odpowiedzi, farmer zaczął się jednak krok po kroku wycofywać. Strach złapał go za ramię jak matczyna dłoń, po czym zaczął go odciągać od niebezpieczeństwa. Nowe strzępki wspomnień nie pasowały do praktycznie żadnego elementu układanki, jednak składały się na obraz, który zamiast krzty sensu wręcz ociekał śmiertelnym zagrożeniem. W ciągu ostatniego dnia najadł się tyle strachu, że jego jadowity smak nie robił już na nim żadnego wrażenia. Ktoś kiedyś powiedział, że każdy jest kowalem swojego losu - a Rodi wiele by w tej chwili dał za ten młotek.
Wycofując się położył dłoń na Varasowym ramieniu, po czym pociągnął zdecydowanie, starając się jasno dać mu do zrozumienia, że czas wziąć nogi za pas - albo walczyć. Obydwie możliwości dawały jedynie nikły cień szansy, że uda im się wyjść z tego cało.
art: Aboy Ningthouja @ Artstation

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość