Filozofia

Toczą się tu obywatelskie dysputy o filozofii, sztuce i inne takie takie.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 38
Rejestracja: 2022-03-7
Kontynentalna czy Analityczna?
Co ciekawego macie na półkach?

Awatar użytkownika
Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Yy.

Rozwiń się nieco?
Ja to ostatnio raczej jutuba słucham, nie mam siły na głębokie filozoficzne książki. Z żalem przyznaję, że studia mnie pod tym kątem wyeksploatowały, ale kiedyś z chęcią wrócę.

Ostatnia książka o tematyce powiedzmy, że zbliżonej do filozoficznej, jaką czytałem, to historia świata wg Hararego, w której pięknie tłumaczy wiele różnych związków przyczynowo skutkowych, jak i wynikający ze ślepego biegu historii kształt naszej dominującej ówcześnie kultury i moralności. Twierdzi, że gdyby np nie wiem, imperium Babilońskie przetrwało próbę czasu, albo rewolucja zaczęła się u Majów i zdobyliby Europę, moglibyśmy uważać za całkowicie moralne, święte, uzasadnione i niepodważalne takie konstrukty jak niewolnictwo, astrologia, kastowość społeczeństwa czy prawo do zabijania swoich wrogów. Ergo - nie ma nic uniwersalnie obiektywnego w twierdzeniu, że humanitarna ideologia wolności, kultu indywidualności i praw jednostki i człowieka, jest w jakiś sposób lepsza czy bardziej uprawomocniona. W skrócie ona była po prostu użyteczna dla rozwijającego się kapitalizmu w dominujących gospodarkach państw zwycięskich.

No a jeszcze wcześniej to czytałem zasady Petersona, które (choć nie jest to ich głównym celem) w podobnym nurcie wyjaśniają wiele naszych śmiesznych psychologicznych problemów i mechanizmów - odwołując się po prostu do ewolucji, zaś jako drogę do wellbeingu wskazują zwyczajne nie płynięcie pod prąd odwiecznych zasad, jakie przez tysiąclecia kształtował w sobie homo sapiens, celem zmaksymalizowania swoich szans na przetrwanie.

T'l;dr - czysta nauka i prawidła przyczynowo skutkowe stoją za wszelkimi regułami, moralnością, kulturą, kształtem cywilizacji i tym, co uważamy za dobre i złe, pożądane i szkodliwe - a nie żadne uniwersalne, odwieczne etyki, morały, prawdy i objawienia. Jest to dosyć smutna konkluzja, ale również nasze pragnienie czystej nadprzyrodzoności, uniwersalności zasad i obecności odgórnego Regulatora jest doskonale zrozumiałe z punktu widzenia tychże prawideł Natury.
Taki pogląd reprezentuje literatura, jaką czytam, nie mówię, że się z nią zgadzam w 100% i nie twierdzę, że to promocja ateizmu, ale z chęcią na ten temat podyskutuję.

Awatar użytkownika
Jeled
Posty: 21
Rejestracja: 2022-04-22
Ja ostatnio zacząłem interesować się trochę filozofią żydowską. Mam wrażenie jakbym znalazł taką zakurzoną szkatułkę z czymś, co może nie stanie się codziennością, ale jest bardzo cenne. Mam tak odkąd przeczytałem książkę "Bóg szukający człowieka" Joshuy Abrahama Heshela.
Poza tym jestem po przeczytaniu Twierdzy Antoine de Saint Exupery'ego. Pokazuje wartość wytrwałości, głębię ludzkich przeżyć, pracy człowieka, stopniowego dochodzenia do dojrzałości, ale miałem czasami wrażenie, że aż do przesady skupia się na człowieku.
Czytałem też ostatnio Viktora Frankla - "Człowiek w poszukiwaniu sensu" o powstaniu logoterapii po jego pobycie w Auschwitz.
Takim wspólnym mianownikiem jest bezwzględny sens życia człowieka, ale też jego droga do głębokiego wzrostu (jeśli można to tak ująć ;) )
Bubeusz pisze:
22 sie 2022, 17:39
W skrócie ona była po prostu użyteczna dla rozwijającego się kapitalizmu w dominujących gospodarkach państw zwycięskich
To mnie trochę zdziwiło, bo to kształtowało się jeszcze dłuuugo przed kapitalizmem. Ale coś niestety w tym jest, że wiodące państwa wykorzystywały i wykorzystują kulturę, moralność i poglądy ludzi do realizacji swoich celów ;/ Dlatego myślę, że warto dokładnie się przyglądać mainstreamom :P

Awatar użytkownika
Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
filozofią żydowską
Nie mam o niej zielonego pojęcia. Powiesz coś więcej? Jakieś przykładowe założenia, idee, paradygmaty? Nad czym się zastanawiali i do czego doszli?
"Człowiek w poszukiwaniu sensu"
Mam na półce, czeka na swój dzień...

Opowiesz coś więcej o tym sensie i drodze do głębokiego wzrostu? Czy to w skrócie sprowadza się do: "Odnalazłem siebie, kiedy zapomniałem o sobie i skupiłem się na innych"?
to kształtowało się jeszcze dłuuugo przed kapitalizmem
No kapitalizm też się rozwijał długo :) Praktycznie od oświecenia, banków, wypraw kolonizatorów. Ta wolność współczesna, o której mówił Harari, a którą zestawia się w opozycji do komunizmu na przykład, jest tego ukoronowaniem. Kult indywidualności, który każe dzieciom pragnąć być kimś, robić kariery i zdobywać świat. Duch samorealizacji, spełnienia, osiągania, rozwoju, coachingu, wiecznego pokonywania coraz to kolejnych barier i murów. Można to też przeciwstawić wschodniemu kolektywizmowi, bierności kastowej i poświęceniu jednostki dla dobra społeczeństwa.

Być może było sprzężenie - istnienie tej wolności pozwoliło zaistnieć materialistycznemu kapitalizmowi, a on jej potrzebował do rozwoju, więc jeszcze bardziej ją pompował.

Awatar użytkownika
Trenaas
Posty: 46
Rejestracja: 2022-02-27
O nie xD

Jako że na studiach byłem mocno zainteresowany epistemologią, to bardziej jestem otrzaskany z filozofią analityczną. Czytałem Hume'a z klasyków, potem Moore i ta cała jego banda analitycznych epistemologów po nim. Z współczesnych to Jennifer Lackey i Ernesta Sosa, którzy wspólnie napisali dość ciekawą publikację o epistemologii świadectwa, wokół której kręcił się mój licencjat.

Generalnie takim moim konikiem na studiach był kantowski problem możliwości poznania i tego jak współczesne logiki wpływają na to, co tam naprawdę możemy wiedzieć, co jest dowodliwe i jaki mają status przekonania, które są użyteczne w potocznym doświadczeniu, a jednak wymykają się narzędziom najczęściej używanej "na co dzień" logiki, czyli logiki klasycznej.

Natomiast sam nie uważam się za jakoś mocnego analityka, który chce wszystko rozłożyć na krzaczki logiczne. W sumie teraz podzielam teraz opinie Williama Jamesa i jego irracjonalizm epistemologiczny, głoszący, że w człowieku nie ma kategorii poznawczych na modłę Kanta, które są zapisane domyślnie w rozumie, a jest czystą kartą, który uczy się racjonalizmu poprzez doświadczenie świata i to świat, wpływając na nas, kształtuje naszą racjonalność. Że istnieje jakieś pierwotne irracjonalne doświadczenie, które jest źródłem całego racjonalnego doświadczenia, jakie przychodzi później. Tak więc wchodzę tutaj w taki swoisty egzystencjalizm i doświadczanie tajemnicy świata, który jest zrozumiały dla mnie jedynie wtórnie, a nie pierwotnie. Dla mnie taką peak filozofią analityczną jest praca i rozwój Wittgensteina, który z takich mocno logicyzujących pozycji przeszedł w swoisty mistycyzm, gdy odkrył, że świat jest niewyrażalny w języku, a więc odporny na analizę w niektórych aspektach.

Filozofia kontynentalna kojarzy się głownie z egzystencjalizmem, pewną poetyckością, może bardziej fantazyjną perspektywą metafizyczną, która na wzór stoicyzmu miała mieć funkcję terapeutyczną dla człowieka, tj. jak człowiek może sobie poradzić w świecie, po doświadczeniach II WŚ, społeczeństwie, które powoli zaczynało się globalizować, przechodziło przez industrializację, słabnącej pozycji Kościoła i wiary, które przez długi czas były dla europejczyków kompasem moralnym, przez co pojawiały się problemy społeczne i etyczne -- czym się kierować w tym świecie, jak w nim nawigować, no i kim lub czym w nim jesteśmy i jak pozostać w nim człowiekiem. Wydaje mi się, że w większości są to prace bardzo istotne, bo stanowiły proces intelektualnego trawienia zła, które przydarzyło się człowiekowi w XX w. Przyznam, że egzystencjalizm to nigdy nie było moje zainteresowanie, chociaż liznąłem nieco Kierkegaarda i Levinasa. Ale nie zapominajmy też, że filozofia kontynentalna, to też Husserl, który wziął fenomenologie Heideggera i wcisną ją w hardą, analityczną epistemologię. Więc tutaj się też działy bardzo ciekawe rzeczy, zwłaszcza jak obie tradycje na siebie wpływały.

No i fenomenem kontynentalnej filozofii jest też postmodernizm, który moim zdaniem jest intelektualnie imponujący. Pod warunkiem oczywiście, że nie jest to płytkie działanie mające na celu rozwalać struktury, czy kontestować wszystko co jest zastane, tylko analizujemy i rozbieramy świat, biorąc pod uwagę kontekst zjawisk, którymi się zajmujemy. O ile Michel Foucault był wybitnym specjalistą od filozofii antycznej i on wiedział o czym pisze robiąc swoje dekonstrukcję tamtejszej filozofii, to współcześni "postmoderniści" robiący dekonstrukcje dekonstrukcji dla samej idei dekonstruowania są naprawdę zabawni.

Tl;dr: Obie spoko, ja osobiście bardziej znam epistemologię analityczną xD

Awatar użytkownika
Trenaas
Posty: 46
Rejestracja: 2022-02-27
Bubeusz pisze:Nie mam o niej zielonego pojęcia. Powiesz coś więcej? Jakieś przykładowe założenia, idee, paradygmaty? Nad czym się zastanawiali i do czego doszli?
Filozofia żydowska, o której mówi kolega, to głownie rozważania egzystencjalne "trawiące" doświadczenia II WŚ. Np. u Emmanuela Levinasa skupiają się na relacjach międzyludzkich, analizując jak człowiek dla człowieka mógł być tak okrutny. Drugi jest dla nas maską, kimś obcym w którym widzimy jakieś zagrożenie, ograniczenie nas samych, bo człowiek chciałby prowadzić nieustanną ekspansję swojej osoby i zderzenie się z czymś (to jest tutaj ważne, bo drugi jest wpierw czymś, maską, dopiero później staje się kimś, gdy dostrzeżemy w nim człowieka i osobę), prowokuje nas do działań, albo afirmujących jego osobę, albo próbujących ją wyeliminować. To jest taka sytuacja, gdzie nieograniczony egoizm walczy z nieograniczonym altruizmem, do którego człowiek jest zdolny i refleksja skupia się na tym, jakie to ważne zobaczyć w innym osobę i co się dzieje, jeżeli jednak tego nie zobaczymy.
Poza tym to też są rozważania z pogranicza filozofii religii, bo Żydzi doświadczyli nieobecności Boga, podczas tragedii, która ich im się zdarzyła. I tutaj z jednej strony mamy próby negacji Boga na bazie tych doświadczeń, a z drugiej strony widzimy rozwój idei Boga ukrytego, który jest w doświadczeniu nieobecny i za którym można podążać tylko w taki sposób, jak podąża się za osobą, która zostawiła za sobą ślady w piasku na plaży i której już zobaczyć nie możemy.

Awatar użytkownika
Bubeusz
Posty: 1444
Rejestracja: 2021-06-13
Filozofia żydowska w takim razie nie będzie czymś, co mnie zainteresuje. Myślałem, że oni rozwijają jakąś myśl kabalistyczną, albo nie wiem, ożywiają golemy albo coś... :P
Wittgensteina, który z takich mocno logicyzujących pozycji przeszedł w swoisty mistycyzm, gdy odkrył, że świat jest niewyrażalny w języku, a więc odporny na analizę w niektórych aspektach.
O, to mi się podoba. Dokładnie, do mistycyzmu trzeba dojrzeć na nowo, kiedy zmęczeni racjonalizowaniem zaczynamy dostrzegać jego płytkość i ograniczenia. Można się też cofnąć do okresu dzieciństwa i przypomnieć jak piękne mieliśmy wtedy spojrzenia na świat, nie mając jeszcze narzędzi do szatkowania go i analizy.
Myślę, że to jest raczej jasne, że ta pierwotność musiała być pierwotna :P a każdy bardziej skomplikowany ogląd świata musiał się na niej stopniowo nadbudowywać.

Trochę podobnym tematem jest ślizganie się nauki po powierzchni Wielkiej Tajemnicy, kiedy to z nieznanego czynimy znane, ale ciągle jesteśmy na małej wyspie znanego w bezkresnym oceanie sił i wrażeń, których nie pojmujemy. Wielu naukowcom w istocie brakuje tej pokory obcowania z Nieznanym, z sacrum wręcz, którą mieli chociażby szamani.

Co masz na myśli mówiąc, że postmodernizm jest intelektualnie imponujący? Dlaczego? Ja chyba ciągle bardziej widzę tę "zabawną" ich stronę niż imponującą xp

Awatar użytkownika
Trenaas
Posty: 46
Rejestracja: 2022-02-27
Bubeusz pisze:Co masz na myśli mówiąc, że postmodernizm jest intelektualnie imponujący? Dlaczego? Ja chyba ciągle bardziej widzę tę "zabawną" ich stronę niż imponującą xp
Ok, nie wiem czy potrzebujesz, bo może już to wiesz, ale wpierw taki mały wstęp historyczny :p

Żeby mówić o postmodernizmie trzeba wpierw powiedzieć o strukturalizmie. To była teoria językoznawcza, która głosiła, że znak językowy jest zrozumiały tylko w kontekście struktury języka i trzeba rozumieć strukturę, aby zrozumieć pojedynczy znak. Należy więc analizować całe struktury, jako zbiór relacji, a nie jako zbiór niepowiązanych elementów. W językoznawstwie XX w., to była idea występująca wbrew powszechnej praktyce naukowej, bo dominujący wówczas pozytywizm chciał wszystko rozbijać na części pierwsze i analizować te podstawowe elementy, co też robiono w naukach o języku. Postmodernizm to bierze w kontekście społecznym, kulturę traktuje jako strukturę i rozumie ją holistycznie, bierze na warsztat za pomocą metody dekonstrukcji, czyli ujawniania zależności kulturowych i sprzężeń, jakie w niej występują. I wychodzą bardzo ciekawe rzeczy, pokazujące np. jak doniosłe idee filozoficzne rodziły się na gruncie niezbyt doniosłych kulturowych uwarunkowań, walk o władzę i wpływy, uprzedzeń czy stereotypów. I niektórzy, jak Foucault robili to przegenialnie w stosunku do np. filozofii greckiej jako wytworu helleńskiej kultury.
To jest po prostu kawał dobrej analizy filozoficzno-kulturoznawczej, rozjaśniającej i demitologizującej pewne przekonania, jakie mieliśmy w tym zakresie. I jasne, z tej demitologizacji rodzi się defetyzm, bo potem robili filozofię społeczną, filozofię polityczną, że skoro obnażyliśmy niskie pobudki filozofii, to kończmy w końcu z tymi wszystkimi wielkimi i patetycznymi narracjami, tylko przedstawiajmy ze król jest nagi i budujemy na tym. No ale trick polega na tym, że ta pierwsza część ich pracy jest po prostu cenna, bo oni rzeczywiście znali filozofię, znali metody analizy kultury i wiedzieli o czym piszą, a z dalszymi wnioskami nie trzeba się zgadzać. Śmieszność współczesnego postmodernizmu polega na tym, że oni już ani nie umieją w filozofię, ani w kulturoznawstwo, nie robią wartościowych analiz tylko dekonstruują dla samej wartości wypowiadania kontrowersyjnych tez w służbie poprawności politycznej, żeby w końcu wyszło, że za obecnym kształtem świata stoi rasizm, homofobia, partiarchalizm, czy jakikolwiek inny kozioł ofiarny, który jest w modzie.

Awatar użytkownika
Pucha
Posty: 83
Rejestracja: 2022-11-11
Wszystko co napiszę to moja mocno laicka recepcja więc nie sugerujcie się zbyt mocno.

Myślę, że postmodernizm możemy potocznie rozumieć trojako:
1. Ujęcie najszersze i moim zdaniem najuczciwsze - wyraz zawodu modernizmem. Nie jest to program zwalczający idee modernizmu. Kłócił bym się czy jest jakikolwiek wspólny komponent postmodernizmów bo jest to ruch niejednorodny i dość często używany przez "postmodernistów" do określania siebie. To ogół myśli zawiedzonej porażką modernizmu nie mniej i nie więcej.
2. Poststrukturalizm/szkoła frankfurcka - tutaj nie będę pracy historyczno-filozoficznej odwalać bo żaden ze mnie autorytet ->3 +- zgadzam się z historycznym backgroundem poststrukturalistów zarysowaym przez Treenasa. Pewnie coś poza tymi dwoma jeszcze można by zakwalifikować.
3. Chochoł prawicowego populizmu (w rozumieniu aktywności prawicowych demagogów).

I ja postmodernizm rozumiem w znaczeniu 1. Wiem, że to dość wygodne, ale tym jest ten termin i jego budowa na to dość jasno wskazuje.
Postmodernizm, wbrew zarzutów oponentów, co w moim rozumieniu 1. ujęcia zawarłem, nie ma na celu zniszczenia idei modernizmu a właśnie jest efektem upadku tych idei. Głoszenie braku wiary w sukces tradycyjnej filozofii wynika z mocno pragmatycznego nastawienia większości postmodernizmów. DIagnozowanie stanu filozofii jako wiecznego kryzysu to zjawisko dość popularne, na przestrzeni lat ogrom filozofów wskazywał na wątpliwą możliwość rozwiązania czegokolwiek ostatecznie drogą namysłu filozoficznego. Szkoła frankfurcka twierdziła, że ideały Oświeceniowe są naprawdę spoko. No tylko, że coś nie pykło. I po prostu nie wskrzesza trupa.
Odnoszę wrażenie, że głównym źródłem oburzenia na postmodernizmy jest dość częsty u nich antyesencjalizm i antyreprezentacjonizm, które godzą w dość nośne hasło Prawdy. Inne źródła oburzenia też znajdują się głównie na osi aksjologicznej a nie racjonalnej, przynajmniej z mojego doświadczenia.

Intelektualna praca postmodernistów jak np. Rorty ma jednak wybitnie pragmatyczny wydźwięk i to w tym właśnie pragmatycznym nastawieniu, które stara się radzić ze światem z tym zestawem narzędzi w jakie jesteśmy wyposażeni, upatruję głównych zalet postmodernizmu.
Upatrywanie wyłącznie w pracy historyczno filozoficznej Foucault wartości, podczas kiedy tego samego aparatu krytycznego używa do recepcji zjawisk mu współczesnych i de facto tej samej teorii jest de facto odebraniem temu narzędziu jakiejkolwiek wartości filozoficznej i nadaniem wyłącznie wartości historyka filozofii. I taka teza wymaga uzasadnienia dlaczego nagle jego pojęcia miałyby przestać działać w jego świecie.

Recepcja, jakoby celem było wypowiadanie kontrowersyjnych tez for the sake of it zdaje się mieć dość wyraźny komponent złej woli. Faktem jest, że sporo idei poststrukturalizmu czy szkoły krytycznej przeszły bez-, lub pośrednio do popkultury i tam żyją swoim życiem. Ale tak też jest z innymi istotnymi dla historii myśli Zachodu koncepcjami. Nie każdy namysł jest akademicki.

Awatar użytkownika
Trenaas
Posty: 46
Rejestracja: 2022-02-27
1. A dlaczego uważasz, że to potoczne rozumienia? Tzn. pierwsze dwa są w miarę ścisłe, pod warunkiem, że ściśle rozumiemy modernizm i strukturalizm.

2. Ja przede wszystkim krytykę postmodernizmu widzę w etyce i w tendencjach wracania do etyki cnót, jakie zauważam na zachodzie i to rzeczywiście są zazwyczaj kwestie aksjologiczne, ale powiedziałbym też, że potocznie rozumiany pragmatyzm. Postmodernistyczny sklep wartości, gdzie każdy sobie łączy i dobiera jakie chce, nie wydaje się zbyt dobrym drogowskazem etycznym dla zwykłego zjadacza chleba. Ludzie chcą przepisu na życie, chcą tej narracji i czują się zagubieni, gdy postmodernista im mówi, że ich etyka jest o kant dupy rozbić, że nie ma uniwersalnych wartości i obiektywnej moralności, bo kultury ludzkie są nieprzekładalnymi na siebie (często żartuję, że ksenofobicznymi) strukturami.

3. Ja przyznaję, że klasycznych postmodernistów najbardziej cenię za analizę krytyczną historii filozofii, natomiast to nie jest tak, że nie widzę kontinuum pomiędzy ich recepcją przeszłości i współczesności. Powiedzieli A i wyprowadzili z tego racjonalne i koherentne B, nad którym trzeba się pochylić, skoro doceniamy A. Chciałem wskazać, że nawet ktoś, kto nie jest jakoś mocno za pan brat z tym nurtem (a sam nie jestem) może wyciągnąć coś wartościowego z ich pracy intelektualnej i przyznać, że jest imponująca w swojej lwiej części.

4. Tutaj może dopowiem, że miałem na myśli głownie współczesnych amerykańskich postmodernizmów, których filozofia jest moim zdaniem w lwiej części artystowska. Mam wrażenie, że ogromnym problemem współczesnej filozofii amerykańskiej jest to, że retorykę przedkładają na wszystko inne. Mówcami są doskonałymi, każdy argument brzmi dobrze, ale mam wrażenie, że merytorycznie stoją poziom niżej od filozofów europejskich. A w przypadku postmodernizmu, to mnie mierzi niemożebnie, bo on poza filozofią akademicką jest nurtem, który przejawia się mocno ekspresywnie w kulturze i ta aktywistyczna strona staje się dominująca, nawet w papierach naukowych. Mogą bełkotać, byle z pasją i słusznym oburzeniem wobec skostniałej struktury społecznej. To już nie jest odkrywcze, to stało się swego rodzaju sportem, aby tego samego trupa odkrywać pod coraz kolejnym kamieniem w ogródku. Współczesny postmodernizm w Ameryce doszedł do takiego absurdu, że był taki eksperyment, aby stworzyć AI, które generuje teksty filozoficzne i sam jego twórca przyznał, najłatwiej jest wygenerować tekst "postmodernistyczny", bo na uniwersytetach powstaje ich masa, monotematycznych i jak od jednego wzorca.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość