
A odpowiadając na prośbę Dena oraz z uwagi na to, że siedzę 7 godzin w pociągu, pozwolę sobie opisać swoje wrażenia z Humankind.
Jako wychowanek Cywilizacji nie obejdzie się bez porównań, nie powiedziałbym, że król zotał zdetronizowany, ale generalnie uważam, że świeżość, jaką wniosło Humankind, jest bardzo godna polecenia.
Widać wyraźnie, że civka była ich główną inspiracją oraz, że byli bardzo świadomi jej niedociągnięć.
Bardzo cieszą drobne poprawki, które ułatwiają życie, w stylu:
- każda jednostka może założyć posterunek, nie tylko osadnicy
- nie da się zmarnować produkcji na cud świata ukończony szybciej przez innego gracza, bo rezerwuje się go zawczasu
- nie zaczyna się od osadnika, tylko w neolicie jako plemię koczowników
- zwiadowcy awansują na jazdę i rycerzy, a nie są bezużyteczni w późniejszych erach
- zajmuje się całe terytoria, a nie kafelki, więc nie ma problemu z wjebywaniem się kompów z minibezsensownymi miastami na krańcach naszego imperium
- dyplomacja z mechaniką roszczeń i nastrojów wojennych umożliwia dużo ciekawsze i bardziej realistyczne rozwiązania dyplomatyczno militarne niż tylko potęp, wypowiedz wojnę, eksterminuj, aż wybuchną niepokoje w twoim imperium. Co ciekawe, nawet nie mając formalnie wypowiedzianej wojny możesz kąsać wroga poza jego terytorium, plądrować posterunki i się "tyrkać", podburzając nastroje wojenne. Bardzo realistyczne zwłaszcza w czasach starożytnych. Musisz podpisać pakt o nieagresji. Btw. Podpisywanie rozmaitych paktów też jest zrobione świetnie i bardzo intuicyjnie.
- więc dyplomacja na plus, ale ostatecznie brakuje mi takich soft interactions jakie były w civilization, typu potępienie, walka o miasta państwa, zagrożenie miastu, któremu ty zapewniasz ochronę, napuszczanie jednego na drugiego, wymuszanie głosów na kongresie itp, obrażanie innych rozmaitymi rezolucjami, różnicami ideologicznymi, religijnymi itp. do groźby bronią atomową włącznie. Można się było fajnie bawić dyplomacją w civ, tutaj jest to bardzo formalne i uproszczone. No i właśnie, brakuje światowego kongresu, ale mają dodać w DLC więc czekam cierpliwie

- możliwość łączenia jednostek w ograniczone grupy świetnie się sprawdza i sprawia, że unikasz zawalania całej mapy jednostkami i wydawania im rozkazów siedem lat co turę
- walki w niejako osobnym trybie i z wykorzystaniem terenu są super, czuć taktyczność i nie nudzą, choć nie ukrywajmy, że sprowadzają się praktycznie tylko do ochrony łuczników i wykorzystywania wysokości terenu i rzek na swoją korzyść. Do tego fajnie, że można uciekać, albo rozwiązać walkę bez pokonywania wszystkich jednostek wroga (zdobycie flagi, zbyt duża ilość rubd walki). Jak w życiu, nie wszystko musi kończyć się eksterminacją tego słabszego, a zysk i tak jest, bo nastroje wojenne wroga spadają i szybciej do wymuszenia kapitulacji. Na plus też, że walki dzieją się w osobnym, wydzielonym polu, przez co można wyraźnie rozgraniczyć początek i koniec potyczki, który ma swoje konsekwencje (jak w życiu, a nie jak w civce, gdzie jak masz wojne, to cała plansza staje się polem bitwy i musisz ogarniać milion małych starć wszędzie co turę).
- świetnie działa obrona i obleganie miast, bardzo mi się podoba, że machiny oblężnicze buduje się doraźnie na miejscu, a im dłużej oblegasz, tym bardziej słabnie obrona, ale wróg ma czas przyjść z odsieczą. Bardzo realistyczne, a mechanicznie jakby nawet uproszczone.
- temat najbardziej kontrowersyjny, czyli zmiana kultury co epokę. Mi się podoba, bo taka prawda, że mało które imperium nie zmieniało się przez całe wieki, a dostajemy przyjemność wyboru wielokrotnie i korzyści z różnych kultur. Jedyny minus jest taki, że tych kultur jest mimo wszystko mało.
- piękne obrazki i dopieszczone wizualia. Kocham fakt, że jak zmieniasz kulturę, to wygląd Twoich miast i jednostek się dostosowuje.
- Wygodne przedstawienie mechanizmów miasta - rolnictwo, produkcja, hajs, nauka, stabilność, wpływy.
- mocny handel - jak sprzedajesz zasób, to tobie też zostaje, i możesz też dostawać przez pośredników, jak nie masz kontaktu z cywilizacją docelową, ale masz z jej partnerem handlowym. Handel jest mega korzystny, natomiast minus jest taki, że praktycznie handlujesz wszystkim bezmyślnie, bo wszystko daje ci plusy o które warto zabiegać, plus ciągle musisz tam wchodzisz i dokupować, aktualizować umowy, jak oni zerwą albo zdobędą nowe opcje handlowe. No ale tego ciężko ominąć. W civce też albo co chwila to przeglądałeś, albo miałeś w dupie i traciłeś okazje. Tylko że w civce mając 70 zadowolenia nie robiło ci aż takiej różnicy, czy przehandlujesz zasób za kolejne plus 4, czy też nie, więc mogłeś to olewać, a tutaj nie bardzo.
- gra się kończy jak wynajdziesz końcowe technologie, więc nie ma bezsensownego wynajdywanie raz po raz abstrakcyjnej "Technologii przyszłości".
- gra punktuje bardzo mocno wszelkie sukcesy na przestrzeni dziejów, więc musisz starać się być dobry cały czas, a nie, że na końcu robisz eksterminację i zdobywasz tysiąc punktów podbojem innych. Walka jest opłacalna tylko do pewnego pułapu. Minus jest taki, że możesz szybko się zniechęcić, widząc dużą przewagę innych w połowie gry (raczej już nie do nadrobienia), ale czy to źle? Jak miałeś słaby start, to to od razu widzisz i nie musisz w to brnąć, możesz zacząć jeszcze raz.
- zdobywanie gwiazdek sukcesu - kolejna najbardziej kontrowersyjna zmiana. Punkty sławy zdobywasz praktycznie tylko za cuda, achievementy (pierwszy opracuj pismo, okrąż ziemię, odkryj cud itp) oraz te gwiazdki. A gwiazdki dostaje się za wszytko - ilość ludności, dzielnic, hajsu, wpływów, technologii, zabitych jednostek wroga etc. Z jednej strony spoko, że gra docenia każdą ścieżkę rozwoju, ale z drugiej nie spoko, że docenia wszystkie na raz - więc jak chcesz być dobry, to musisz iść we wszystko, bo samo bycie dobrym w tylko nauce, walce czy kulturze daje ci tylko powiedzmy ~1/8 maksymalnej punktacji. I okej, wyborem kultury możesz zwiększyć wagę swojego rodzaju gwiazdek (np podwójne punkty sławy za gwiazdki technologii), ale wciąż nie zwalnia cię to z obowiązku zdobywania innych rodzajów gwiazdek. Ostatecznie taktyka schodzi na dalszy plan i skupiasz się na byciu dobrym wszędzie i we wszystkim, co bardzo umniejsza znaczenie twoich wyborów, twojej cywilizacji, twoich preferencji dot. stylu gry :/ i sprawia, że rozgrywki stają się bardzo podobne, nie ma też wielu różnych rodzajów zwycięstw jak w Civ. I to uważam za duży minus, tu jestem na nie. Poza tym nie podoba mi się, że możesz być bossem, odkryć wszystkie technologie albo wysłać sondę na Marsa i przegrać tym grę, bo w starożytności ktoś inny nachapał siė gwiazdek i nie zdołałeś go dogonić, mimo, że w lategame jego księstwo jest już nic nie znaczącą prowincją.
No ale z drugiej strony, w tych grach niby powinna liczyć się droga i pezyjemność z prowadzenia cywilizacji przez wieki, a nie punkty.
- zwierzęta i obozy bandytów zmieniające się w neutralne miasta/zanikające z czasem. Fajnie rozwiązane, jedna mechanika pokrywa dużo elementów świata, jest prostota i zrozumiałość motywu, a nie jak w civce jacyś emisariusze i milion pobocznych misji, przez co zamiast z głową rozwijać swoje pustynne imperium, wynajdywałeś żeglarstwo, bo tak chciało miasto państwo. Obozy są z definicji określone jako pokojowe lub agresywne, co też bardzo ułatwia sprawę, choć logiczne już nie jest. Mimo wszystko to jest bardzo poboczny element gry i jestem ok z tym, że jako taki go potraktowano. Dobra decyzja.
- drzewko zasad i praw - świetnie rozwiązane, zależnie od tego, gdzie Twoja cywilizacja podąży, takie problemy napotkasz i takie prawa będziesz wprowadzać. Nie rozwiniesz kolonializmu bez zamorskich prowincji, praw religijnych bez religii, praw niewolników bez wojen czy praw pracowniczych bez fabryk. Mega. Dodatkowo każda decyzja przesuwa cię gdzieś na osiach ideologicznych między nacjonalizmem a globalizmem, postępem a tradycją, indywiualizmem a kolektywizmem. Poza tym, że daje to określone bonusy, bliskość ideologiczna ma wpływ na dyplomację i protektorat miast państw. Pomysł mega, moim zdaniem wręcz aż tak dobry, że trochę niewykorzystany. Zrobiłbym więcej związanych z tym zależności.
- religia - tutaj jestem na nie. Właściwie głównie dlatego, że do dziś nie mam pojęcia, jakie religia ma znaczenie. Chyba żadne. Dostajesz niby jakieś bonusy zależne od obranych dogmatów, ale nie wiem ani jak rozprzestrzeniać religię, poza budowaniem świętych miejsc, ani cokolwiek. Wiem, że może dać casus belli lub zbliżać narody, ale to tyle. I z czasem o niej zapomi asz, albo wręcz wybierasz prawo państwa świeckiego / ateistycznego i całe bonusy religijne szlag trafia. Trochę... słabo? Mam wrażenie, że z tym może też być jak było w civilization 5 - dorobili znaczenie religii w DLC i dopiero wtedy nabrała ona sensu.
- ostatnia rzecz - UI. Ludzie chwalili, mi sie mega nie podobal na poczatku. Taki prosty do bolu, szary, nudny, lubię jakieś adekwatne do kultury kolumienki czy ornamenty na rogach okienek. Z czasem jednak doceniłem jego czytelność - jest tak prosty, że po prostu przestajesz go zauważać, i o to chyba chodziło.
- sam wygląd mapy - tu jestem też na nie. Nie widać, jaka dzielnica jest jaka, czytelność jest niska, jednostki ruszają się powoli i średnio je widać, rzeźba terenu bywa nieczytelna i uciążliwa. Zauważono to w czasie bitew, gdzie wybielono cały teren bitwy, aby poprawić czytelność - moim zdaniem takie rozwiązanie jest już łataniem dziury. Co prawda na maksymalnym powiększeniu po drogach jeżdżą wozy, a w miastach chodzą ludziki - więc powinniśmy się tym zachwycać, ale co z tego, jeśli wszystko jest brzydkie i kanciaste, a i tak się nie gra na takim powiększeniu, tylko zwykle w dużym oddaleniu (nie ma minimapy!), a wtedy mapa się robi monochromatyczna, polityczna, znikają detale i nie widać praktycznie nic poza granicami imperiów i centrami miast.
Podsumowując - silne 8/10. Wolę obecnie HK niż civkę, bardzo doceniam powiew świeżości, projektowanie z głową, user centered, pozbyto wię wielu bolączek, starając się wymaksować gratyfikację i przyjemne momenty. Gra jest szyta na miarę naszych czasów, a wiem, że DLC i updatey są w drodze, więc zapewne będzie jeszcze lepsza. Polecam fanom civki i gier strategicznych. Fajnie się skaluje z czasem, nie przytłacza opcjami, choć np. mój brat twierdzi, że ma problem z przestawieniem się z powodu silnych nawyków myślowych wyrobionych na civce, nie podoba mu się też częste wyskakiwanie eventów typu "Wieszczka w mieście chce hajs w zamian za zaklinanie pól. Co robisz? Wygnaj, zapłać, ośmiesz." Z czasem i tak się nie czyta, tylko patrzy na korzyści, a to be honest, są one niewielkie i tylko na 10 tur, więc mogliby całkiem z tej mechaniki zrezygnować. Jest w sumie tylko dla klimatu, a jednak wkurza, kiedy planujesz wielkie strategie militarne, a tu ci przerywają jakąś wieszczką z prowincji.
Chyba najdłuższy mój post pisany na telefonie. Jaj.